Mateusz Morawiecki nie jest winien zdrady narodowej, natomiast popełnił błąd, wszyscy politycy popełniają błędy - mówił gość Jacka Nizinkiewicza.
- Ten błąd akurat jest istotny, ponieważ on zmienia naszą pozycję ustrojową. Za każdym razem kiedy spór będzie dotyczył spraw fundamentalnych, dotyczących wartości, czyli artykułu 2 (Traktatu o UE - red.), wartości europejskich, o których toczy się debata, kiedyś Polska miała siłę decydującą, ponieważ głosowało się w tych sprawach jednomyślnie. A dzisiaj, na mocy unijnego rozporządzenia, będzie głosowało się tzw. większością kwalifikowaną, będzie można decyzję ws. Polski podejmować bez Polski - tłumaczył Jaki.
- Ten dokument odwołuje się do raportu Komisji Weneckiej, która segreguje państwa i mówi, że są państwa, które mają lepszą kulturę prawną i które mają lepsze tradycje i gorsze. Choćby dlatego należy go odrzucić - dodał europoseł.
Jaki wypowiedział się na temat środowego orzeczenia TSUE. Trybunał 16 lutego orzekł, że mechanizm warunkowości, pozwalający Komisji Europejskiej blokować wypłaty unijne za naruszenie praworządności, nie narusza unijnych traktatów, oddalając w całości skargi Polski i Węgier.
Po orzeczeniu TSUE minister sprawiedliwości, Zbigniew Ziobro stwierdził, że wyrok ten jest dowodem "historycznego błędu" premiera Mateusza Morawieckiego. W 2020 roku Solidarna Polska rekomendowała rządowi twarde grożeniem zawetowaniem unijnego budżetu jeśli Rada Europejska przyjmie projekt rozporządzenia wiążącego wypłatę środków z UE z kwestiami praworządności. Ostatecznie rząd wycofał się z weta w zamian za dodatkową wykładnię, że blokowanie środków unijnych będzie mogło następować tylko wtedy, gdy będzie istnieć groźba, że ich wykorzystanie będzie odbywać się niezgodnie z przepisami prawa.
- Dotychczasowa taktyka Polski jest nieskuteczna i prowadzi nas do takich wyroków jak ten wczorajszy. Ja się dziwię, że w Polsce, kiedy rozmawiamy o zagadnieniu suwerenności to ono jest przedstawiane tak: "ha ha ha, hi, hi, hi, patrioci coś sobie krzyczą". Dlaczego (Władimir) Putin zgromadził swoje czołgi nad granicą ukraińską, a wcześniej tego nie robił? Dlatego, że Putin walczy o poszerzenie swojego pola sprawczości. On uważa, że nie musi koniecznie podbijać Ukrainy, ale chce, żeby tam byli jego ludzie i aby to on decydował, a Ukraina sobie może mieć premiera, prezydenta, itd. ale on chce mieć swoje wpływy gospodarcze - mówił Jaki.
- Prezydent (Wołodymyr) Zełenski zaczął bardzo poważnie odbierać Putinowi to pole sprawczości i Putin uznał, że jeżeli chce przetrzymać to swoje pole sprawczości, to nie ma innego wyjścia niż stosować konsekwencje militarne - kontynuował europoseł.
- Z drugiej strony Niemcy walczą o to samo w stosunku do Polski, co Putin w stosunku do Ukrainy: o poszerzenie swojego pola sprawczości. Tylko oczywiście oni nie muszą używać do tego szantażu militarnego, dlatego, że używają do tego szantażu instytucjonalnego. Chcą mieć decydujący wpływ na to, co dzieje się w Polsce - przekonywał Jaki. - Wykorzystają instytucję, taką jak TSUE, która będzie mogła zmienić każdą decyzję polskich władz. Jeśli my się na to zgodzimy, a to do tego dąży, to będzie oznaczało, że Polska de facto, że Polacy, mogą sobie odwołać w ogóle wybory. Co z tego, że Polacy sobie kogoś wybiorą i rząd w imieniu Polaków będzie podejmował jakieś decyzję, skoro TSUE będzie mógł każdą decyzję zmienić? - dodał.
- Suwerenność ma dzisiaj inny wymiar, niż w czasach I Rzeczpospolitej, i dobrze, żebyśmy to wszyscy zrozumieli. Ogromna liczba polskich elit, mediów tego nie rozumie, że jak się traktaty raz zmieni, to to już zostaje bez względu na to, jaki rząd będzie rządził - podkreślił Jaki.
A czy w związku z błędem premiera Morawieckiego powinno dojść do zmiany premiera? - Chodzi o to, aby zmienić politykę, aby Polska była silniejsza. O tym, kto stoi na czele rządu, decyduje największy koalicjant - i my to rozumiemy. Chcielibyśmy, aby nasz największy koalicjant wziął pod uwagę, że w tym obszarze (polityki wobec UE - red.) polityka naszego rządu była nieskuteczna - odparł Jaki.