Fala druga była groźna, bo chorował personel, w trzeciej fali zachorowań personelu już nie obserwowaliśmy, ale ona była bardzo liczna. Teraz mamy czwartą falę, która z punktu widzenia naszego szpitala wygląda nieco spokojniej - mówił gość Zuzanny Dąbrowskiej.
- Jest mniejszy natłok ludzi na SOR-ze, którzy mają dodatnie wyniki i ciężki stan. To jest jedyne, co jest odmienne w lepszą stronę. Ta fala charakteryzuje się tym, że chorują młodsi ludzie, chorują ciężej i nagle się pogarszają. Ta fala jest taka bardziej nieprzewidywalna, bardziej złośliwa dla pacjentów - mówił Konieczny.
- Musimy jeden oddział przekształcić w oddział covidowy, bo w województwie śląskim, jako całości, jednak ta sytuacja jest trudna. Dostaliśmy polecenie wojewody, by zwiększyć liczbę łóżek covidowych. Nadchodzi też wariant Omikron i tu mam bardzo duże obawy, czy jesteśmy przygotowani na to, co ma się wydarzyć. Nie ma odpowiednich obostrzeń, nie ma obowiązku szczepień - ubolewał lekarz.
- Musimy jeden oddział przekształcić w oddział covidowy, bo w województwie śląskim, jako całości, jednak ta sytuacja jest trudna. Dostaliśmy polecenie wojewody, by zwiększyć liczbę łóżek covidowych. Nadchodzi też wariant Omikron i tu mam bardzo duże obawy, czy jesteśmy przygotowani na to, co ma się wydarzyć. Nie ma odpowiednich obostrzeń, nie ma obowiązku szczepień - ubolewał lekarz.
- Przekształciliśmy (w covidowy) oddział gruźlicy i chorób płuc, ci pacjenci nie są zaopatrywani bardzo długo - dodał. Jak mówił oddział ten był covidowy od października 2020 do czerwca 2021 roku i teraz ponownie stał się oddziałem covidowym w listopadzie. - Nie zdążyliśmy nadrobić tego, co nie było leczone przez tyle miesięcy - podkreślał.
- Jeżeli sprawdzą się przepowiednie, że wirus Omikron będzie powodował nawet 100 tys. zakażeń dziennie, to przekładając to na pracę szpitala, ponad połowa łóżek będzie przekształcana na covidowe, a to jest katastrofa dla reszty pacjentów - mówił. - Pogłoski o tym, że system jest przygotowany na nadejście czwartej fali, były przesadzone, łagodnie mówiąc - podsumował.
Senator był też pytany o powołanie koła parlamentarnego PPS w Sejmie. Konieczny, wraz z wicemarszałek Senatu Gabrielą Morawską-Stanecką i posłami: Joanną Senyszyn, Robertem Kwiatkowskim oraz Andrzejem Rozenkiem - odeszli przed kilkoma dniami z klubu parlamentarnego Nowej Lewicy i stworzyli w parlamencie koło PPS. Parlamentarzyści opuścili Nową Lewicę w akcie sprzeciwu wobec sposobu kierowania partią przez Włodzimierza Czarzastego.
- Ja tutaj nikogo nie ciągnąłem za uszy mówiąc: "słuchacie, musicie stać się socjalistami". Oczywiście jest dyskusja, są różne małe rozbieżności. Dwie osoby się nie zapisały do partii, bo uznały, że nie zgadzają się z nią w 100 proc., ale chcą te ideały promować, uważają, że to jest dobra droga po lewej stronie sceny politycznej, więc postanowiły działać w tym kole - mówił senator, który - jako polityk PPS - startował do Senatu jako kandydat opozycji wskazany przez Lewicę.
- Do tej pory w klubie parlamentarnym Lewicy sprawy senackie były dosyć odłożone na bok, bardzo sejmocentrycznie patrzono na to co się dzieje. Moim zdaniem to był błąd - ocenił Konieczny. Jego zdaniem wpływ Lewicy na Senat - z racji układu sił w Senacie - "jest duży". - I to nie było wykorzystywane. Klub parlamentarny Lewicy zaniedbywał możliwości, które dawał Senat - ocenił.
- My chcemy ten potencjał wykorzystać, chcemy, aby to nasze przełożenie na Senat było również przełożeniem na politykę - zapowiedział.