Prof. Ryszard Bugaj, ekonomista

Są powody do niepokoju, to nie ulega wątpliwości. Blisko 8-procentowa inflacja musi niepokoić - mówił rozmówca Zuzanny Dąbrowskiej.

Prof. Bugaj wyraził obawę, że inflacja w Polsce może wzrosnąć powyżej obecnego poziomu (7,7 proc. rok do roku - red.) i że "możemy wejść w spiralę cenowo-płacową, którą jest bardzo trudno potem opanować, a środki, które trzeba zastosować są bolesne dla przeciętnego obywatela bardzo". - Problem mamy, na nowy rok, niewątpliwie - dodał.

- Warto przy tej okazji powiedzieć, że polityka pieniężna to nie jest coś, co może być prowadzone według jakiegoś algorytmu, twardych, jednolitych zasad. Po 2008 roku standardy dominujące uległy poważnej ewolucji. Przed 2008 roku polityka pieniężna była podporządkowana kwestii przeciwstawienia się inflacji, po 2008 roku znacznie ważniejszy stał się postulat oddziaływania przez politykę pieniężną na popyt w dekoniunkturze. Wszystkie banki centralne podejmowały wówczas decyzje, które kilka lat wcześniej uchodziły za skandaliczne - zauważył jednocześnie prof. Bugaj pytany o to, czy rząd PiS powinien obecnie "szukać swojego Leszka Balcerowicza".

- Ja się zgadzam, że NBP powinien podjąć wcześniej kroki przeciwdziałające, można było podejmować tę politykę (antyinflacyjną - red.) nie płacąc za nią żadnej ceny - stwierdził jednocześnie prof. Bugaj.

- Musimy pamiętać o tym, że część naszego wskaźnika inflacji jest skutkiem kosztów, które na Polskę spadły trochę z zewnątrz, albo były generowane przez decyzje, które w Polsce trzeba było podjąć, np. dotyczące kosztów wywozu śmieci - zauważył ekonomista.

A czy podwyższanie stóp procentowych przez NBP doprowadzi do zduszenia inflacji?

- Mnie się wydaje, że instrumentami polityki pieniężnej nie uzyskamy bardzo wiele. Kluczowa sprawa to jest w tej chwili opanowanie narastającej spirali cenowo-inflacyjnej, cenowo-płacowej. Jestem przekonany, że to, co jest nam potrzebne, to jakiś rodzaj umowy społecznej, na rzecz zwalczania inflacji - przekonywał prof. Bugaj dodając, że jest to konieczne, aby "zatrzymać spiralę cenowo-płacową". Taka umowa miałaby na celu powstrzymanie zbyt szybkiego tempa podwyżek wynagrodzeń i niektórych świadczeń. - Spirala cenowo-płacowa polega na tym, że to się wymyka spod kontroli - wyjaśnił.

- Pomysły, żeby na żywność były ceny urzędowe, to nie są dobre pomysły. Można np. oddziaływać na ceny żywności np. przez wysokość podatków, redukując stawki VAT-u. Ale moim zdaniem trzeba ostrożnie podchodzić do ograniczenia dochodów budżetu państwa. Wiele wydatków w budżecie to wydatki o charakterze sztywnym - podkreślił ekonomista.

Prowadzący