Prof. Krzysztof Pyrć, wirusolog

W tym momencie mamy powyżej 10 proc. niedawno mieliśmy powyżej 20 proc. testów pozytywnych. Jakiekolwiek wnioskowanie o realnych wartościach jeśli chodzi o liczbę zakażeń jest przy takich wartościach nieuprawnione - mówił rozmówca Jacka Nizinkiewicza pytany o przebieg IV fali epidemii w Polsce.

Prof. Pyrć zwrócił przy tym uwagę, że duża jest w Polsce liczba zgonów chorych na COVID-19. - W niektórych krajach liczba przypadków poszła bardzo do góry, natomiast liczba zgonów trzyma się na niskim poziomie. U nas wystrzeliła do kilkuset - zauważył wirusolog.

- Widzimy, że cały czas odsetek testów pozytywnych jest wysoki, w związku z tym osoby będą nadal chorowały, lądowały w szpitalach. Pamiętajmy, że te osoby, które są dziś wykryte (jako zakażone) wylądują w szpitalu za jakiś czas, a umrą za jeszcze kolejny tydzień. Nawet jeśli w tym momencie dojdzie do zmniejszenia się fali to będziemy te zgony obserwowali jeszcze przez kilka tygodni, a może dłużej - ocenił prof. Pyrć.

- Apeluję od dłuższego czasu, aby reagować wtedy, kiedy przypadków jest mało. W sierpniu widzieliśmy już wzrosty - zauważył wirusolog pytany o to, co można dziś zrobić, aby zmniejszyć skutki IV fali epidemii. - Te wzrosty było widać, widać było, że ta fala idzie. Wtedy można było coś zrobić miękkimi sposobami. Apelowaliśmy, aby działać na początku - wtedy te efekty są znacznie lepsze, można uniknąć zgonów. W tym momencie ja jestem zwolennikiem minimalizowania ryzyka i minimalizowania efektów dla gospodarki - zidentyfikować punkty, w których dochodzi do zakażeń i ograniczyć dla osób najwyższego ryzyka, czyli tych, które nie są zaszczepione, możliwość przebywania tym - mówił wirusolog.

- Służba zdrowia już jest w tym momencie niewydolna, szpitale przestają funkcjonować dla zabiegów rutynowych. To będzie miało odbicie jeśli nie teraz, to w kolejnych latach, chociażby w liczbie chorób nowotworowych - ocenił prof. Pyrć.

Mówiąc o roli szczepień przeciw COVID-19 w walce z epidemią prof. Pyrć stwierdził, że "osoba zaszczepiona może zachorować, ale jest to mniej prawdopodobne i mniej prawdopodobne jest, że przekaże tego wirusa dalej".

- Doskonałe pytanie, niestety nie posiadam kryształowej kuli. Na pewno jesteśmy jeszcze w pandemii. Ta pandemia będzie wygasać. Nie mam wątpliwości, że zimą czeka nas kolejna fala, ale te fala będzie niższa, co nie oznacza, że będą niska. Miejmy nadzieję, że przyroda nie wykręci nam numeru i nie pojawią się warianty oporne (na szczepionki), bo niestety pozwoliliśmy tej pandemii szaleć - stwierdził wirusolog. Jak dodał na pewno pandemia nie wygaśnie do świąt Bożego Narodzenia.

Prowadzący