Paweł Kowal, poseł Koalicji Obywatelskiej

Ta władza jest nastawiona na wywoływanie ideologicznych sporów, po to, by angażować społeczeństwo w te spory, by nie przyglądało się temu co władza ma na rękach - mówił gość Zuzanny Dąbrowskiej.

Kowal skrytykował obecne rozwiązania legislacyjne dotyczące przerywania ciąży. Wskazywał m.in. na efekt mrożący przepisów obowiązujących po ubiegłorocznym wyroku TK ws. aborcji, co przekłada się na pracę lekarzy, a tym samym na zdrowie pacjentów.

- W idealnym świecie lekarze nie powinni się bać i powinni ratować życie - nie prowadząc w tej sprawie żadnej gry z czasem. Prawdą jest też, że ustawodawca przygotowuje ustawę dla dużego kraju, która będzie stosowana przez wielu lekarzy w różnych sytuacjach. Dlatego ta ustawa nie może stawiać lekarzy w tego typu sytuacjach, również tych mniej odważnych lekarzy. Gdyby pani Izabela trafiła do innego szpitala i na lekarza, który inaczej by do sprawy podszedł, to być może by przeżyła. Ale z tego wynika tylko jedno: ustawa i orzeczenie TK powinny być takie, że nie wpędzają lekarzy w tego rodzaju sytuacje, bo naraża to życie pacjentów - stwierdził polityk.

Poseł prognozował, że partia rządząca skupi się w najbliższym czasie na wywołaniu większej ilości sporów ideologicznych w polskim społeczeństwie, po to, by odwrócić uwagę od problemów gospodarczych, które można zaobserwować w ostatnim czasie, m.in. inflacji.

- Ta władza jest nastawiona na wywoływanie ideologicznych sporów, po to by angażować społeczeństwo w te spory, by nie przyglądało się temu co władza ma na rękach. Teraz będzie coraz częściej dochodziło do sytuacji, w której władza będzie angażowała ludzi w spory ideologiczne, bo inflacja będzie rosła, a jak będzie rosła, to ludzie się zbuntują. Widać już, że wśród emerytów - gdzie władza miała duże poparcie - to poparcie zaczyna topnieć. W Polsce ludzie mają małe oszczędności i gdy ktoś ma 10 tysięcy lub 5 tysięcy zł oszczędności, a po roku zobaczy, że odpłynęło mu 20 proc, to żaden rząd nie przetrzyma takiej sytuacji - ocenił Kowal.

Były wiceminister spraw zagranicznych przedstawił również działania mające na celu rozwiązanie kryzysu migracyjnego na granicy polsko-białoruskiej.

- Potrzebne jest wzmocnienie relacji z Komisją Europejska, jeśli chodzi o możliwości odsyłania migrantów - którzy znaleźli się w Polsce - do krajów pochodzenia. To wymaga dobrej woli rządów tych państw, a UE ma instrumenty, żeby te rządy zmobilizować, m.in. poprzez pomoc rozwojową. Z Białorusią nic nie ugramy, ale z państwami skąd Białorusini przywożą migrantów możemy dużo ugrać na poziomie informowania społeczeństw, jak i na poziomie bliskiej współpracy z rządami. Po to by zredukować kursy samolotów lecących z migrantami, a także, żeby umożliwić powrót tych migrantów do swoich rodzinnych krajów - przekonywał polityk.

Prowadzący