Wpuszczenie nawet kilkunastu osób (przez granicę polsko-białoruską - red.) oznaczałoby, że następnego dnia byłyby ich dziesiątki tysięcy - mówił gość Michała Kolanki.
Czarnecki skomentował kryzys migracyjny na granicy polsko-białoruskiej oraz podkreślił, że rząd musi w sprawie polityki migracyjnej prezentować twarde stanowisko.
- Granica musi być szczelna i będzie szczelna - temu będzie służył mur. We wrześniu mieliśmy dwa razu więcej nielegalnych prób przekraczania granicy polsko-białoruskiej, niż w sierpniu. Na Litwie we wrześniu, tych prób było dwa razy mniej, niż w sierpniu. To oznacza, że skoncentrowano wszystkie siły rosyjsko-białoruskie na granicy z Polską. Ale nie oznacza to, że zaczniemy wpuszczać tych ludzi, bo wpuszczenie nawet kilkunastu osób, oznaczałoby, że następnego dnia byłyby ich dziesiątki tysięcy - przekonywał polityk.
Europoseł był następnie pytany o to czy Polska powinna zrobić wyjątek i wpuścić na swoje terytorium kobiety i dzieci, które znajdują się nieopodal granicy polsko-białoruskiej w bardzo trudnych warunkach, często zagrażających ich życiu.
- Specjalnie bierze się kobiety i dzieci, żeby zmiękczyć opinię publiczną. Zwracam uwagę, że prawo międzynarodowe nakazuje akcję łączenia rodzin. Skutki czegoś takiego odczuwalibyśmy nie tylko jutro, pojutrze, za rok, ale nawet za lat kilkanaście. Finlandia w roku 1999 przyjęła stu Somalijczyków - dziś, po około 30 latach, jest ich 28 tysięcy. To pokazuje, jak w wyniku akcji łączenia rodzin i czynników reprodukcyjnych, ta populacja rośnie. Tak samo byłoby w Polsce, dlatego przestrzegam przed uchylaniem - nawet - małych drzwiczek w tej kwestii - stwierdził.
Czarnecki odniósł się też do planów rządu, które przewidują zabezpieczenie granicy polsko-białoruskiej, m.in. dzięki budowie muru na tejże granicy, którego koszt ma wynosić około 1,5 miliarda złotych.
- Nie można powiedzieć, że mur będzie panaceum i rozwiąże wszystkie problemy, ale będzie pomocny i będzie ograniczał możliwości nielegalnego wtargnięcia do naszego kraju, choć oczywiście sam mur nie wystarczy. Działanie opozycji w tej sprawie pokazuje wśród niej brak instynktu państwowego. Na Litwie opozycja i media były zjednoczone z rządem - tam liczba imigrantów spadła dwa razy w ciągu jednego miesiąca, a w Polsce wzrosła ponad dwa razy. Reżim w Mińsku wyczuł, że w Polsce jest pewna słabość i należy ją zaatakować - ta inwazja imigracyjna jest w tej chwili większa, niż była - podkreślił eurodeputowany.