Andrzej Halicki, europoseł PO

Dziś doczekaliśmy się momentu, w którym wstydzimy się działań rządu na arenie międzynarodowej - mówił rozmówca Zuzanny Dąbrowskiej.

- To z Polski wyszedł impuls rozszerzenia, dużej zmiany geopolitycznej, bo przecież cały wielki region, kiedyś pod dominacją ZSRR, przeszedł do wspólnoty demokratycznej. Ten impuls z Polski pochodzący stworzył zupełnie nową konstrukcję polityczno-gospodarczą - mówił Halicki.

- Od 30 lat mamy zupełnie nową przestrzeń, także dla nowych pokoleń. I teraz powstało bardzo ważne pytanie: Co tak naprawdę dzieje się w Polsce? Bo pomimo tego, że nas bardzo cenią, przypominają Jana Pawła II, Solidarność, Lecha Wałęsę, dzisiaj słyszymy o ofiarach, martwych, bezbronnych, biednych ludziach, którzy oczywiście są używani przez Aleksandra Łukaszenkę jako broń, ale dużo zależy od naszej reakcji - kontynuował nawiązując do sytuacji na granicy Polski z Białorusią.

Halicki podkreślał, że upominał się o współpracę polskich władz z Fronteksem ws. kryzysu na granicy.

- Odpowiedź była negatywna. Po drugie zostaliśmy zaskoczeni regulacją, która tylko z pozoru jest podobna do litewskiej, bo mówi się o stanie wyjątkowym. Tam nikt nie ogranicza pracy organizacjom pozarządowym, ośrodkom, które funkcjonują na rzecz tych, którzy potrzebują pomocy, no i wreszcie nikt nie ogranicza pracy dziennikarzy. A my na naszej granicy mamy zakaz bardziej restrykcyjny niż przy prowadzeniu operacji wojennych - zauważył Halicki w kontekście ograniczeń związanych ze stanem wyjątkowym obowiązującym od 3 września na granicy Polski z Białorusią.

Europoseł podkreślał, że granica Polski z Białorusią "musi być szczelna" - choć, jak zauważył, obecnie taka nie jest. Ale, jak dodał, bardzo źle na Zachodzie jest odbierane stosowanie procedury tzw. push-backu m.in. wobec dzieci, wywożonych przez Straż Graniczną na linię granicy. - Trafiają do tego lasu nawet dzieci, to jest coś co zbudowało nam bardzo zły obraz tej sytuacji - mówił.

- W związku z tym te pytania: Polacy co się z wami stało? Dlatego mówię o wstydzie na początku. Doświadczam rozmów, w czasie których rozmówcy pytają: dlaczego nie można tym dzieciom pomóc? Dlaczego nie dopuszczacie mediów i Fronteksu do pomocy i czy wy to akceptujecie? Ja tego nie mogę akceptować - i mówię to wprost - stwierdził.

Prowadzący