Krzysztof Śmiszek, poseł Nowej Lewicy

Debata (w Sejmie) pokazała także kto stoi po jasnej stronie mocy, a kto próbuje mobilizować społeczeństwo wokół najniższych instynktów - mówił gość Zuzanny Dąbrowskiej.

Śmiszek przedstawił przebieg sejmowej debaty nad przedłużeniem stanu wyjątkowego na granicy polsko-białoruskiej oraz analizował działania rządu ws. kryzysu migracyjnego.

- Wczorajsza debata w Sejmie (nad przedłużeniem stanu wyjątkowego) pokazała, że PiS nie cofnie się przed niczym, by zdobyć polityczne punkty. Teraz zdobywa te polityczne punkty zohydzając tego "nowego obcego" jakim stali się uchodźcy. Debata pokazała także kto stoi po jasnej stronie mocy, a kto próbuje mobilizować społeczeństwo wokół najniższych instynktów. Lewica zagłosowała przeciwko przedłużeniu stanu wyjątkowego, bo uważamy, że nie ma podstaw do używania tak drastycznych rozwiązań. Konstytucja mówi jasno: stan wyjątkowy można wprowadzić wtedy, kiedy państwo sobie nie radzi z rozwiązaniem problemu - zwykłymi konstytucyjnymi narzędziami. Ta sytuacja pokazuje nam, że państwo jest słabe i nie radzi sobie z wyzwaniami stawianymi przez XXI w., albo też władza chce ukryć co dzieje się na granicy, bo wie, że nawet najtwardszy elektorat PiS-u ma sumienie, bo chodzi do kościoła i słyszy w nim - chociaż za rzadko - że imigrant to także człowiek - stwierdził polityk.

Poseł skomentował również ustalenia raportu NIK-u - opublikowanego wczoraj - który dotyczy nieprawidłowego wydatkowania środków z Funduszu Sprawiedliwości, którego dysponentem jest minister sprawiedliwości, Zbigniew Ziobro.

- Nie wierzę w ani jedno przedsięwzięcie PiS-u, które miałoby doprowadzić do wyjaśnienia złodziejstwa, defraudacji pieniędzy, a także uszczelnienia Funduszu Sprawiedliwości. Fundusz Sprawiedliwości ma budżet na kilkaset milionów złotych rocznie, dzięki któremu państwo ma spełniać trzy założenia: przeciwdziałanie przestępstwom, zapewniać pomoc postpenitencjarną i wspierać ofiary przestępstw. Od kontrolerów NIK-u dowiedzieliśmy się wczoraj, że 300 milionów złotych zostało sprywatyzowane. Ten Fundusz stał się prywatnym funduszem wyborczym Zbigniewa Ziobry i jego akolitów z Solidarnej Polski, którzy wydawali lekką ręką miliony złotych, na cele, które absolutnie nie kwalifikują się pod założenia tego Funduszu. Nie mam nic przeciwko temu, żeby państwo kupowało wozy strażackie i karetki, ale na Boga nie z tego funduszu - przekonywał Śmiszek.

Prowadzący