Piotr Zgorzelski, wicemarszałek Sejmu

Zanim stan wyjątkowy został wprowadzony, to nie było śmierci na granicach, a teraz się zdarzają - przekonywał gość Zuzanny Dąbrowskiej.

Zgorzelski odniósł się do wczorajszej konferencji prasowej szefa MON-u Mariusza Błaszczaka i Mariusza Kamińskiego szefa MSWiA, na której pokazali oni zdjęcia pochodzące - rzekomo - z telefonów imigrantów, na których miały być m.in. treści zoofilskie i pedofilskie.

Dla mnie to żenujące widowisko jest nieakceptowalne - jestem zażenowany i zdruzgotany. Wiem, że każda partia chce realizować swoje cele polityczne, ale to jest nie do zaakceptowania. Pewnie (PiS) wprowadzi ten stan wyjątkowy, a większości naszych rodaków się to spodoba. Człowiek w obliczu zagrożenia zawsze gromadzi się wokół flagi, czyli władzy - teraz będzie tak samo. Wprowadzenie stanu wyjątkowego zamiast poprawić sytuację, tylko ją pogorszyło. Zanim stan wyjątkowy został wprowadzony, to nie było śmierci na granicach, a teraz się zdarzają. Dzisiaj o prowokacjach dowiadujemy się z ust ministra, a powinniśmy się dowiadywać o tym od dziennikarzy - stwierdził polityk.

Poseł przedstawił również swoją wizję dla opozycji na następne wybory parlamentarne.

Dziwi mnie trochę, że niektórzy politycy zażegnują się, że z nikim nie będą iść w alianse - musimy być pragmatyczni, a nie emocjonalni. Musimy przyjąć do wiadomości, że będziemy grali na trudnym boisku z partnerem, który lubi oszukiwać, który wykorzystuje wszystkie możliwości, żeby wygrać. Dlatego dwa bloki na opozycji to jest optimum - centroprawicowy i liberalno-lewicowy. Jeżeli postąpimy inaczej, to na Nowogrodzkiej mogą już "odpalać" szampana - ocenił wicemarszałek Sejmu.

Prowadzący