Radosław Sikorski, były marszałek Sejmu

To nie jest dyktat UE, tylko dobrowolne przestrzeganie zawartych wcześniej umów – stwierdził gość Jacka Nizinkiewicza.

Sikorski skomentował wypowiedź posła Solidarnej Polski Janusza Kowalskiego, w której zastanawiał się on nad wyjściem Polski z UE, na przykładzie brexitu oraz wypowiedź wicemarszałka Sejmu Ryszarda Terleckiego, który w czasie Forum Ekonomicznego w Karpaczu również mówił o brytyjskim scenariuszu.

- Pozycja geopolityczna Wielkiej Brytanii i Polski całkowicie się różnią. Wielka Brytania jest wyspą, my jesteśmy między Niemcami a Rosją. Oni mają bombę atomową - my nie mamy. Oni mają światowe centrum handlu i kultury w postaci Londynu - my nie mamy. Pamiętajmy również, że wyjście Polski z UE oznacza przywrócenie granicy celnej z resztą Europy - przypomniał europoseł.

Były szef MSZ-u wskazywał na przyszłe straty finansowe, które spowoduje nie stosowanie się do wytycznych UE.

- Nasz rząd zlekceważył procedury unijne, Czechów i KE, a teraz się okazuje, że KE może odliczyć te kary Polsce od sum, które nam się z Unii należą. Zdolność UE do wyegzekwowania tych kar jest stuprocentowa. Pytanie czy warto tracić miliardy euro po to, żeby Zbigniew Ziobro miał kilku posłusznych sędziów - pytał polityk.

W kontekście wypowiedzi Terleckiego Sikorski stwierdził, że "bardzo niepokojące jest to, że w PiS-owskim mainstreamie przyjęto język Solidarnej Polski i Konfederacji, w sprawach unijnych, m.in., że UE rządzą jacyś mityczni demokraci". - Przypomnę, że UE rządzą Rada Europejska, czyli premierzy demokratycznych rządów - w tym (Mateusz) Morawiecki, a także KE, czyli komisarze mianowani na te stanowiska przez demokratyczne rządy oraz PE, również wybrany demokratycznie. Gdzie tu są jacyś urzędnicy? To nie jest dyktat UE, tylko dobrowolne przestrzeganie zawartych wcześniej umów - stwierdził były szef MON-u.

Prowadzący