W ciągu ostatniego roku poparcie dla Konfederacji było wyraźnie niższe i wynikało z tego, że rozpoczęła się wojna na Ukrainie – mówił gość Zuzanny Dąbrowskiej, autor raportu „Przemilczane nierówności”.
– Bardzo podobne wyniki mieliśmy cztery lata temu, w okolicach wyborów do Parlamentu Europejskiego i przy okazji wyboru prezydenta. Jeżeli kogoś to zaskakuje, to przespał ostatnie pięć lat. Już parę lat temu pisałem o polaryzacji płci w młodym pokoleniu. W ciągu ostatniego roku poparcie dla Konfederacji było wyraźnie niższe i wynikało z tego, że rozpoczęła się wojna na Ukrainie. Część polityków Konfederacji miała wyraźnie prorosyjskie poglądy i wypowiedzi, które nie były popularne i akceptowane w społeczeństwie. Teraz obserwujemy powrót poparcia, które może jeszcze wzrosnąć – stwierdził specjalista.
Zdaniem naukowca, „są trzy powody przez, które poparcie dla Konfederacji rośnie”.
– Czynnikami jest antyestablishmentowość, liberalizm gospodarczy i sprawy płciowe. Janusz Korwin-Mikke od kilkunastu lat mówił o tzw. bandzie czworga i grupie socjalistów trzymających władzę. Konfederacja pokazuje, że jest partią, która jest przeciwko wszystkim i można na nią głosować w proteście przeciwko klasie politycznej. Tak samo Szymon Hołownia – podczas wyborów prezydenckich – zagospodarował część elektoratu, która mówiła, że nie ma na kogo zagłosować – zaznaczył.
– Konfederacja trafia do różnych typów elektoratu, jednym są gospodarczy liberałowie, którzy chcą zlikwidować podatki, a drugim są nacjonaliści i konserwatyści – dodał.
Gulczyński zwrócił również uwagę na ostatnie działania wizerunkowe Konfederacji.
– Odsunięto Janusza Korwin-Mikkego i Grzegorza Brauna. Zamiast nich mamy świeżą i nową twarz Sławomira Mentzena, który robi furorę wśród młodych odbiorców na TikToku. Odnotowuje on aż 20 milionów odsłon miesięcznie. Mentzen odstaje od wszystkich obecnych polityków, poza Donaldem Tuskiem – podkreślił.