Na stres szkolny narzeka aż 70 proc. uczniów, a tylko mniej niż co dziesiąty nauczyciel tym się przejmuje. Dlaczego? O tym rozmawiamy w podcaście „Szkoła na nowo” z pedagogiem prof. Markiem Konopczyńskim.
Tylko 9 proc. nauczycieli uważa, że stres związany z chodzeniem do szkoły to problem. Tymczasem aż 70 proc. uczniów uważa, że ta sprawa jest dla nich kluczowa – wynika z najnowszego raportu „Prawa dziecka w Polsce 2024” opracowanego przez UNICEF.
Dlaczego nauczyciele są tak mało empatyczni i lekceważą problemy swoich uczniów? – Problem tkwi w sposobie kształcenia nauczycieli. Moim zdaniem najpierw powinni zdobywać kwalifikacje pedagogiczne, a dopiero potem uprawienia do nauczania poszczególnych przedmiotów – mówi w podcaście „Szkoła na nowo” prof. Marek Konopczyński, pedagog związany z Uniwersytetem w Białymstoku, pełnomocnik ministra sprawiedliwości ds. nieletnich. Jak tłumaczy, nie chodzi o to, by przyszły nauczyciel studiował dziesięć lat. – Mamy system boloński, mam na myśli studia na poziomie licencjackim – zaznacza.
Prace domowe zostały zastąpione sprawdzianami
Brak empatii wobec uczniów widoczny jest zwłaszcza w tym, że zlikwidowane w kwietniu ubiegłego roku prace domowe zostały zastąpione licznymi sprawdzianami – po kilka w każdym tygodniu.
– Byłem za likwidacją prac domowych, bo uważam, że każdy człowiek, czy dorosły, czy mały, po powrocie do domu powinien mieć czas na odpoczynek i rozwijanie własnych zainteresowań. Natomiast z pewnością poszło to nie w tę stronę, co trzeba – przyznaje naukowiec. I dodaje, że nauczyciele sprawdzają wiedzę swoich uczniów, bo tego wymaga od nich system. – Rzadko kto zastanawia się, dlaczego uczeń się nie nauczył – mówi prof. Konopczyński.
Co z egzaminem ósmoklasisty?
Ekspert uważa także, że należałoby zlikwidować egzamin ósmoklasisty. Co w zamian? – Nauczyciel przez osiem lat pracy z uczniem zna go na wylot i on jest w stanie ocenić, na ile uczeń umie. Kiedyś matury sprawdzali nauczyciele z danej szkoły i nie byliśmy przez to głupsi. By jednak bazować na ocenie wystawionej przez nauczyciela, trzeba mieć do nich trochę większe zaufanie. Bo przecież nauczyciel to zawód zaufania publicznego – tłumaczy.