Dziś wiemy, że przechorowanie (COVID-19) nie chroni nas przed kolejną chorobą - mówił gość Jacka Nizinkiewicza.
Wchodzimy w trudny okres, wszyscy zgadujemy co się wydarzy. Ja personalnie boję się, że wchodzimy w jesień - mówił prof. Pyrć.
Wirusolog podkreślił, że "na ten moment nie ma dowodów na to, by cokolwiek się zmieniło" jeśli chodzi o koronawirusa. - Brak jest dowodów na to, że wirus złagodniał - stwierdził.
Prof. Pyrć ostrzegł też, że koronawirus "będzie dotykał także osób młodszych". Przypomniał, że czynnikiem ryzyka nie jest tylko to, że ktoś jest "umierający". - Czynnikiem ryzyka jest otyłość, cukrzyca - wyliczał.
- Wiemy, że odporność (na COVID-19) nie jest dana raz na zawsze. Przechorowanie nie chroni nas przed kolejną chorobą. Ja bym jednak spekulował, że kolejne zakażenia będą łagodniejsze - mówił również prof. Pyrć.
Wirusolog apelował, by w walce z koronawirusem zachować zdrowy rozsądek.
- Z jednej strony panika na wiosnę była niekorzystna, z drugiej strony dzisiaj bardzo dużo środowisk neguje sam fakt istnienia wirusa - mówił.
- Matematyka jest zabójcza: COVID-19 już przebił największych zabójców: malarię, wirus HIV, a nie dotarliśmy jeszcze do końca roku. Gdybym miał o coś apelować to ciągle o to samo: o rozsądek. Trzymajmy dystans, nośmy maseczkę i zachowujmy higienę - podkreślał wirusolog.
Kiedy pandemia koronawirusa się skończy? - Patrząc historycznie pandemie trwają dwa lata, ale jak ta dynamika będzie wyglądała przy dużej ingerencji w jej przebieg jest niewiadomą - ocenił prof. Pyrć.