Przemysł musi przejść transformację cyfrową, by sprostać rosnącej konkurencji. Proces ten już trwa. Wiele zostało zrobione, jednak na tle innych państw Unii Europejskiej wciąż pozostajemy w tyle.
– Cyfryzacja to system nerwowy współczesnej gospodarki. Niezależnie od tego, czym zajmuje się dana firma, musi ona funkcjonować w tym systemie: wymieniać informacje, współpracować z dostawcami i odbiorcami. Również procesy wewnętrzne muszą się zmieniać w oparciu o cyfrowe narzędzia – mówi w podcaście „Rzeczpospolitej” Michał Jaworski z Microsoftu.
Większość polskich przedsiębiorstw jest częścią międzynarodowych łańcuchów dostaw i musi dostosowywać się do oczekiwań partnerów, dla których realizuje zamówienia, by zachować konkurencyjność. Firmy nie pytają już „czy się cyfryzować”, lecz „jak to robić” - w których obszarach wdrażać sztuczną inteligencję, jak zadbać o cyberbezpieczeństwo, jak podnosić kompetencje pracowników.
Prof. Michał Bernardelli z SGH podkreśla, że Polska przeszła długą drogę rozwoju. Dziś nie jesteśmy już postrzegani jedynie jako źródło taniej siły roboczej. – Dysponujemy wykwalifikowanymi kadrami, z odpowiednim przygotowaniem merytorycznym i doświadczeniem. To duży potencjał, który może wspierać rozwój gospodarczy. Mimo to, na tle Unii Europejskiej nadal mamy sporo do nadrobienia – zauważa.
W Polsce zmiany nie są jeszcze wymuszane przez konkurencję w takim stopniu, jak na Zachodzie. Dodatkowo wciąż brakuje spójnych rozwiązań legislacyjnych wspierających cyfrową transformację. Inne kraje wspomagają inwestycje w innowacje poprzez ulgi podatkowe – u nas takiego podejścia brakuje. A kierunek jest jasny: kto nie zainwestuje w cyfryzację, ten zostanie w tyle. – Bilans tych zmian wychodzi na plus. Automatyzując procesy i optymalizując produkcję, przedsiębiorstwa zyskują. Szacuje się, że w firmach zaczynających z niskiego poziomu zaawansowania technologicznego, po wdrożeniu rozwiązań cyfrowych wydajność może wzrosnąć nawet o 35 proc. – mówi prof. Bernardelli.
Firmy testują nowe rozwiązania i poszukują innowacyjnych ścieżek rozwoju. Czasem dochodzą do zaskakujących wniosków. Michał Jaworski przytacza przykład dużej krajowej firmy budowlanej, która w ramach eksperymentu udostępniła wybrane narzędzia oparte na sztucznej inteligencji kilkuset pracownikom (spośród kilku tysięcy zatrudnionych). – Okazało się, że częściej korzystali z nich nie pracownicy biurowi, lecz ci zatrudnieni bezpośrednio na budowach. To było dużym zaskoczeniem dla firmy – opowiada Jaworski. – Niektóre narzędzia informatyczne otwierają zupełnie nowe możliwości – dodaje. Ich potencjał często ujawnia się dopiero w praktyce.