Magdalena Biejat, posłanka Lewicy

Są ludzie, którzy do wyborów chcą iść i którzy mówią, że nie chcą oddawać pola i przegrać walkowerem z partią rządzącą – mówiła rozmówczyni Zuzanny Dąbrowskiej.

Posłanka Magdalena Biejat, zapytana o to czy Sejm zajmie się w środę ustawą o wyborach korespondencyjnych, odpowiedziała, że sytuacja jest niejasna, a informacje niepewne.

- Nadal nie ma jasnego harmonogramu posiedzenia Sejmu, to jest sytuacja do której jesteśmy przyzwyczajeni, już w przypadku tarcz antykryzysowych dostawaliśmy ustawy najwyżej dwie godziny przed planowanym rozpatrywaniem ich – komentowała.

Dopytywana co może zrobić PiS, gdyby do głosowania doszło, a ustawa by nie przeszła, posłanka wskazała na dwie kwestie. - Po pierwsze ma to wpływ na samą możliwość przeprowadzenia wyborów korespondencyjnych, a w dłużej perspektywie będzie to duże polityczne trzęsienie ziemi. Bo będzie to oznaczało, że PiS traci stabilną większość. Pytanie, jak się w tej sytuacji zachowa – mówiła.

Zdaniem posłanki Razem wybory prezydenckie powinny być przesunięte na dalszy termin. -  Wbrew zapewnieniom rządu sytuacja nie jest dobra, ona się ustabilizowała, ale liczba zachorowań nie spada i organizowanie teraz tych wyborów jest po prostu nieodpowiedzialne. Może będziemy mogli zorganizować wybory w sierpniu, a może nie. Być może najlepszym terminem jest jesień – oceniła posłanka.

Zdaniem parlamentarzystki należy uszanować wyborców i wziąć pod uwagę to, czy ktoś chce teraz głosować, czy nie. Wezwanie do bojkotu wyborów ze strony KO, jest, jej zdaniem, błędem. - Wprowadzanie zamieszania, które tworzy kandydatka PO Małgorzata Kidawa-Błońska. jest nieodpowiedzialne, bo ludzie mają swój rozum i mają prawo podejmować swoje decyzje. Mają też prawo, żeby te ich decyzje uszanować. Jeżeli ktoś chce do tych wyborów pójść, to należy również tę decyzję uszanować i dać tej osobie możliwość zagłosowania na jej kandydata – skomentowała Biejat.

Prowadzący