Minister edukacji Estonii: nauczyciele muszą dobrze zarabiać

Autonomia, zaufanie do nauczycieli i smartfony na lekcjach – tak wygląda szkoła w Estonii. W jaki sposób udaje im się uzyskiwać najlepsze wyniki w teście PISA w Europie opowiada Kristina Kallas, szefowa tamtejszego resortu oświaty.

Nie ma dobrej edukacji bez dobrze wynagradzanych nauczycieli – podkreślała w podcaście „Szkoła na nowo” Kristina Kallas, minister edukacji i badań Estonii. Kallas udzieliła nam wywiadu przy okazji uczestnictwa w zorganizowanej w Warszawie przez OECD Global Forum „Education for the Future. Challenges to Curriculum Design and Effective Implementation.” W ostatnich badaniach PISA Estonia była na pierwszym miejscu. 

Szefowa estońskiej edukacji opowiadała w jaki sposób budowali system edukacyjny po upadku Związku Radzieckiego. – Zaczęliśmy od decentralizacji systemu edukacyjnego. Uważamy, że szkoły powinny mieć szeroką autonomię. Nauczyciele także mają prawo do podejmowania

decyzji o tym, w jaki sposób pokierują procesem nauczania w klasie. Uważamy, że najlepszedecyzji pedagogicznie podejmuje się na poziomie dziecka. Ja, jako minister, nie mogę ocenić, jakie potrzeby ma dziecko w poszczególnych klasach – wyjaśnia Kristina Kallas. – Mamy w Estonii 1705 szkół i każda z nich jest inna – dodaje. I tłumaczy, że coraz rzadziej lekcje w formie klasycznych wykładów, częściej w otwartej przestrzeni szkolnej czy wręcz na zewnątrz szkoły. – Byłam zdziwiona, gdy dowiedziałam się, że w Polsce tak trudno zaprosić do szkoły osoby z zewnątrz. W Estonii często zastępujemy nauczycieli ekspertami w danej dziedzinie – mówi Kallas. 

Szkoła wykorzystuje nowoczesne technologie

Bardzo często na lekcjach korzysta się także z nowoczesnych technologii – nie tylko z komputerów, ale także ze smartfonów. Co ciekawe na przerwach w wielu szkołach bywają one zabronione. Chodzi o to, by dzieci nauczyły się rozsądnego korzystania z tych urządzeń. Podczas zajęć dzieci muszą także nauczyć się odróżniania prawdy od fake newsów. – Mamy problem z dezinformacją – mówi Kallas. 

To wszystko nie byłoby jednak możliwe bez autonomii nauczycieli i zaufania do nich. – W Estonii 85 proc. nauczycieli ma dyplom magistra. Uważamy, że jeśli ktoś ukończył studia pedagogiczne, to wie, w jaki sposób uczyć – mówi Kallas. Ile za to zarabiają? Trochę więcej niż wynosi w tym kraju średnie wynagrodzenie. Mimo to Estończycy mają kłopoty ze znalezieniem chętnych do pracy pedagogów, bo sama praca jest ciężka.

Absolwentka Wydziału Prawa i Administracji Uniwersytetu Warszawskiego. Z „Rzeczpospolitą” związana od 2012 r. Jako dziennikarka i redaktorka działu krajowego zajmuje się tematyką społeczną - szczególnie edukacją i sprawami zdrowia. Odpowiada także za akcje społeczne dotyczące ww. dziedzin. Pracę zawodową rozpoczynała w „Gazecie Wyborczej”, w której spędziła cztery lata pisząc o edukacji i rynku pracy. Pracowała także w dzienniku „Polska The Times” (2007-2011) najpierw jako dziennikarka działu krajowego, później ekonomicznego, w którym także pełniła obowiązki kierownika. W latach 2015-2017 była sekretarzem redakcji pisma naukowego „Rynek pracy” wydawanego przez Instytut Pracy i Spraw Socjalnych. W 2010 r. wyróżniona w VIII edycji konkursu im. Władysława Grabskiego organizowanego przez NBP. Odznaczona także przez Ministerstwo Pracy i Polityki Społecznej medalem „Pro Publico Bono” za działania na rzecz poprawy sytuacji na rynku pracy.