„Chcesz coś do szkoły? – pyta matka dziecko. Nie wracać” – to tekst z jednego z internetowych memów, których pełno pod koniec wakacji. Niby śmieszne, ale oczywiste, bo przecież to nic dziwnego, że człowiek, duży czy mały, nie chce wracać do szkoły albo pracy po wakacjach i urlopie.
Ale przecież śmieszne to nie jest. Zwłaszcza, że strach w szkole jest tym uczuciem, którego na swojej drodze edukacyjnej doświadczył każdy.
Oczywiście, szkoły są różne. Jedne są bardziej przyjazne uczniom, inne mniej. Ale wszystkie działają w tym samym systemie, gdzie na koniec jest egzamin, gdy są stopnie, średnia na świadectwie, biało-czerwony pasek…Prac domowych prawie nie ma, ale wciąż w szkołach nie brakuje sprawdzianów, testów, klasówek, kartkówek, zakuwania… Mimo odchudzenia podstawy programowej wciąż jest za dużo encyklopedycznej wiedzy. Wciąż problemem jest hejt i przemoc rówieśnicza.
O problemach edukacji rozmawiamy od lat. Mówimy, że pruska szkoła nie przystaje do dzisiejszego świata. Martwimy się o braki kadrowe i niskie pensje nauczycieli. Narzekamy na rodziców. Ale chyba zbyt mało mówimy o uczniach. Ich potrzeby wydają się być drugorzędne, choć to przecież oni są w szkole najważniejsi.
Zastanówmy się dziś, jak uczynić szkołę lepszą dla dzieci i młodzieży. Wymyślmy tę szkołę na nowo. Pomogą nam w tym dziś Rzeczniczka Praw Dziecka Monika Horna-Cieślak i Paweł Mrozek, uczeń trzeciej klasy liceum, aktywista Akcji Uczniowskiej.