Czy debata z Donaldem Trumpem przybliżyła Kamalę Harris do prezydentury? - Na pewno nie oddaliła, to bardzo ważne. Harris wypadła dobrze, ale to niczego nie przesądza, szanse są pół na pół. Przy aktywnej kampanii możemy dożyć momentu, że będziemy mieć pierwszą kobietę na urzędzie prezydenta USA (…) ale Trumpa nie wolno nie doceniać - powiedział gość Jacka Nizinkiewicza.
Gościem porannego programu Jacka Nizinkiewicza był Aleksander Kwaśniewski. Były prezydent mówił między innymi o pierwszej debacie Donald Trump-Kamala Harris przed wyborami prezydenckimi w USA. - Lepsza była Kamala Harris. To dla niej niezwykle ważne, bo gdyby źle wypadła, droga Trumpa do Białego Domu byłaby już bardzo szeroko otwarta - powiedział. - Kamala Harris pokazała, że mówi kompetentnie, jest skoncentrowana, ma argumenty, dobrze wygląda i że jak trzeba, to jest złośliwa. Sądzę, że ona miała trudniejszą próbę, bo Donald Trump ma swoich wyborców i nawet jak mówi, że ktoś je psy w jakiejś miejscowości, to nie zrobi to na nikim większego wrażenia. Kto go lubi, to wie, że taki jest, a kto na niego nie głosuje, uważa, że to idiotyzmy. Kamala miała więcej do stracenia, a niczego nie straciła. Nawet sporo zyskała - zaznaczył były prezydent.
Aleksander Kwaśniewski odniósł się także do tego, że Trump, zapytany, czy chce, by Ukraina wygrała wojnę, nie odpowiedział wprost. Powiedział jedynie: „Chcę, aby wojna się skończyła. Chcę ratować życie”.
- To mówi nam bardzo niebezpieczną rzecz – już wtedy, kiedy Trump mówił, że jest gotów zakończyć tę wojnę w 24 godziny, to brzmiało źle. Bo to jest możliwe tylko w warunkach kapitulacji Ukrainy. Trump nigdy nie powiedział, że będzie rozmawiał z Putinem i zmusi go do wycofania się w okupowanych terytoriów. Natomiast czy można przeszkodzić Ukrainie walczyć? Wystarczy, by prezydent USA podjął decyzję o zmniejszeniu finansowania pomocy dla Ukrainy albo w ogóle o niefinansowaniu jej. To by oznaczało powolny koniec nie tylko wojny, ale i Ukrainy – stwierdził Kwaśniewski. - To, że dwukrotnie pytany nie odpowiedział, jest złowieszcze. To świadczy o tym, że w jego głowie jest plan, że doprowadzi do spotkania, pokój będzie na złych warunkach dla Ukrainy, a on będzie się puszył, że doprowadził do pokoju i że należy mu się Pokojowa Nagroda Nobla. Źle to zabrzmiało, poważnie bym traktował te uniki Trumpa – jako właśnie takie myślenie w kategoriach: „z Putinem wygrać się nie da, Ukraina musi oddać to, co musi oddać, a wojnę trzeba zakończyć, bo kosztuje”. To dla nas myślenie nie do zaakceptowania – dodał były prezydent. - Tak, jak Kamala Harris powiedziała słusznie, Putin w Kijowie i Ukraina w strefie wpływów rosyjskich oznacza zagrożenie dla kolejnych krajów. Może nie Polski w pierwszej kolejności, ale dla Polski to też oznacza kolosalny wzrost zagrożenia – zaznaczył.
Czy debata przybliżyła Kamalę Harris do prezydentury? - Na pewno nie oddala i to bardzo ważne. Wypadła dobrze, ale to niczego jeszcze nie przesądza, szanse są pół na pół. Myślę, że przy aktywnej kampanii możemy dożyć momentu, że będziemy mieć pierwszą kobietę na urzędzie prezydenta USA, w dodatku kolorową. To byłoby podwójnie historyczne wydarzenie. Ale Trumpa nie wolno nie doceniać, wszystko jest otwarte - stwierdził Aleksander Kwaśniewski.
Były prezydent mówił także o wyborach prezydenckich w Polsce. - Co zrobi PiS, mnie mniej interesuje. Chciałbym, żeby obóz demokratyczny wygrał wybory prezydenckie w Polsce. Sądzę, że trzeba się do tego porządnie zabrać. Oceniam to tak, że na razie to nie wygląda po stronie demokratów dobrze – kandydaci są, ale jakby ich nie było - stwierdził Kwaśniewski. - Rafał Trzaskowski, który uznawany jest za niemal przesądzonego kandydata KO, w gruncie rzeczy w dyskusjach prezydenckich nie uczestniczy. Rozumiem, że ma zadania, bo jest prezydentem stolicy, ale tak się nie da. Przestrzegałem obóz demokratyczny – szczególnie KO – że raz już zlekceważyli wybory prezydenckie, kiedy chodziło o reelekcję Bronisława Komorowskiego. Nie pomogli Komorowskiemu, a niekiedy nawet zaszkodzili, czego efektem był wybór mało znanego Andrzeja Dudy. Jeżeli dziś nie chcemy popełnić tego błędu, to trzeba się zabierać do kampanii. Najdalej przed świętami kandydatura głównego kandydata koalicji powinna być jasna - podkreślił.
Casting, który się odbywa w PiS świadczy o ich kłopotach i bezradności. Żaden z wyrazistych liderów – a mają ich sporo – nie gwarantuje zwycięstwa. Z jednej strony jest ten kłopot, a z drugiej strony są spory wewnętrzne. To szukanie przystojnego i dobrze wyglądającego mężczyzny nie dodaje powagi urzędowi prezydenta. To się przydaje, ale nie o to chodzi w prezydenturze – powiedział były prezydent nawiązując do cech idealnego kandydata na prezydenta, które wskazał Jarosław Kaczyński. - W obozie PiS-u istnieje przekonanie, że z prezydentów z ich strony najwybitniejszy był Lech Kaczyński. On nie odpowiadał tym kryteriom, które podnosi teraz jego brak bliźniak, kiedy chodzi o kandydata na prezydenta. Ale był osobą o wysokich kwalifikacjach intelektualnych i moralnych, które są ważne w tej pracy – dodał.
Donald Tusk poinformował w poniedziałek o wycofaniu kontrasygnaty spod decyzji prezydenta o wyznaczeniu Krzysztofa Wesołowskiego na przewodniczącego zgromadzenia sędziów Izby Cywilnej Sądu Najwyższego. Wcześniej decyzja ta została zaskarżona przez dwóch sędziów Izby Cywilnej SN do Wojewódzkiego Sądu Administracyjnego. Były prezydent odniósł się do tej sprawy. - Ja – ponieważ byłem w takiej sytuacji wielokrotnie – mogę sobie wyobrazić, że premier popełnia błąd i coś podpisuje. Ale jeżeli stwierdza ten błąd, to musi się to odbyć na etapie biurka – powiedział Kwaśniewski. - Jeżeli coś zostało podpisane, to wydaje mi się, że prof. (Andrzej) Zoll i ci prawnicy, którzy mówią, że jest to niemożliwe, mają rację. Choć wiem, że są też prawnicy, którzy mają inne poglądy – dodał były prezydent.
Aleksander Kwaśniewski skomentował także sprawę Ryszarda Czarneckiego, który został zatrzymany w Warszawie, przewieziony do Katowic i przed północą wypuszczony. - Fakt – Ryszard Czarnecki kręcił się bardzo intensywnie przy Collegium Humanum. To jest afera, dziś już nikt nie ma wątpliwości. Czy się z tego wykręci? To jak z tym dzbanem – nosi i nosi, póki się ucho nie urwie. Nie wiem czy w sprawie Collegium Humanum dzban Czarneckiego się urywa, czy nie, ale sprawa jest poważna - ocenił były prezydent. - Czy wpłynie to na notowania PiS-u, mam wątpliwości, bo tych sytuacji aferalnych jest bardzo dużo i one w takim natężeniu powodują mniejszą reakcję ludzi i oswojenie się z tym. Dla mnie wysyp afer to są wszystko rzeczy potwierdzające, że PiS od prawa był daleko i od sprawiedliwości też był daleko - zaznaczył Aleksander Kwaśniewski.