Marta Wcisło, posłanka PO

Wcisło została zaatakowana w poniedziałek na targu w Opolu Lubelskim. Był to drugi w ostatnich dniach przypadek ataku na polityka KO, po tym jak w piątek ofiarą ataku w Katowicach padł szef klubu PO, Borys Budka.

- To nie jest moja pierwsza kampania, ale z taką agresją, z jaką spotkałam się w poniedziałek, nie spotkałam się nigdy. Ale też nie spotkałam się nigdy z takim językiem mowy nienawiści zarówno w odniesieniu do osoby, która mnie zaatakowała, do mężczyzny, którego nie znam, z którym nie zamieniłam nawet słowa, który rzucił się na mnie z rękami, ściskając mnie za ręce, szarpiąc i mówiąc "Wcisło, takich jak wy powinno się wybić" - relacjonowała.

- W poniedziałek w czasie prowadzenia kampanii usłyszałam wiele słów, które nigdy nie powinny się pojawić w przestrzeni publicznej, nigdy nie powinny paść, w odniesieniu do... Polak do Polaka, człowiek do człowieka. Słyszałam słowa: won, z naszego targu; won, z naszego kraju; chcieliście oddać nas Ruskim, wynocha do Niemiec, pani nie jest Polką i wiele, wiele innych, wiele niecenzuralnych. Nie było mowy o dyskusji z tymi ludźmi. Nie było mowy, by spróbować spokojnie porozmawiać, bo agresja, nienawiść w odniesieniu do drugiego człowieka jest tak wielka, tak niewyobrażalna. Nigdy nie było tak ostro. Ci ludzie mówią paskami nie tylko z TVP, oni mówią pełnymi zdaniami polityków PiS - dodała.

- Ten język w przestrzeni publicznej, politycznej, w odniesieniu do ludzi, z którymi się spotykam, jest straszny. Mówią: chcieliście sprzedać Polskę. Pytam: co chcieliśmy sprzedać? Nie ma odpowiedzi. To są krótkie zdania, paski, które ci ludzie czytają w mediach rządowych i które przekazują dalej. I którymi są karmieni. Apeluję do polityków partii rządzącej o opamiętanie, bo naprawdę może dojść do większej tragedii - mówiła też.

- Ja w piątek byłam w telewizji rządowej, była ostra debata, między mną a politykami PiS-u pokazującymi mapki, gdzie połowa Polski, gdzie połowa Polski na linii Wisły była na czerwono zaznaczona i cały czas był taki przekaz, że ta część Polski mogła być oddana przez Tuska Ruskim. Agresja tych ludzi w mojej ocenie cały czas oscylowała w tym kierunku, że chcieliśmy oddać Polskę wschodnią Ruskim. (Agresja) to pokłosie narracji, którą prowadzi partia rządząca w odniesieniu do przeciwników politycznych, wszystkich, którzy mają inne zdanie od partii rządzącej - kontynuowała Wcisło.

- Agresja budzi agresję - to na pewno. Jeśli chcą, aby naród został podzielony i miarą wartości człowieka było nie to, kim jest, tylko do jakiej partii przynależy, to partia rządząca idzie w tym kierunku. Zdecydowanie tak się dzieje, że dziś ludzie oceniani są tą miarą, do jakiej partii przynależą. A w państwie demokratycznym każdy ma prawo do swoich poglądów i nikt nie ma prawa atakować drugiego człowieka za jego poglądy polityczne - podsumowała.

Prowadzący