Widzimy próbę sklejenia Wojska Polskiego z jedną partią, czyli PiS-em - mówił gość Jacka Nizinkiewicza komentując przebieg defilady z okazji święta Wojska Polskiego.
Oczkoś został zapytany o to, czy PiS-owi udało się stworzyć wizerunek partii, która dba o bezpieczeństwo Polski.
PiS zabiega o to, żeby być postrzegany jako partia, która dba o bezpieczeństwo Polaków. Diabeł tkwi jednak w szczegółach. Jakich Polaków? Których Polaków? I w jakim stopniu? Widzimy próbę sklejenia Wojska Polskiego z jedną partią, czyli PiS-em. Czas pokaże, czy się to uda. Rządzący mocno pracują nad tym, żeby Polakom bezpieczeństwo kojarzyło się z nimi. Po wybuchu wojny w Ukrainie widzimy to jeszcze bardziej. Wcześniej byli migranci, przed którymi PiS dzielnie bronił Polaków. Jest to jeden z filarów ich strategii politycznej - stwierdził specjalista od wizerunku.
Ekspert skomentował także nieobecność polityków opozycji podczas defilady święta Wojska Polskiego.
Od ośmiu lat prezydent nie współpracuje z opozycją. Wiadomo było, że opozycja nie przyjdzie. Najpierw politycy PiS-u kopią opozycję w mediach, a później ich zapraszają. Partia PiS przypomina skinheada, który przestał kopać staruszkę na pasach i w ten sposób uratował jej życie - zaznaczył ekspert ds. wizerunku.
Oczkoś odniósł się następnie do pytań, które mają znaleźć się w referendum 15 października.
Każde pytanie od razu sugeruje odpowiedź "nie". Teoria komunikacji i marketingu politycznego mówi, że lepiej sprzedają się odpowiedzi negatywne. PiS postawił na politykę negacji, wykluczenia i emocji. Pytania są naiwne, ale na tym to polega. PiS chce pokazać swoim wyborcom jak na tacy, o co tu chodzi. Referendum spełnia dwie funkcje. Można w nim utopić dowolne pieniądze i napędzić frekwencję. Po wypowiedziach prezesa Kaczyńskiego widać, że będzie nas straszył i zarządzał negatywną emocją. Czego ludzie najbardziej się boją? Utraty zdrowia, życia i bezpieczeństwa. PiS nie wygra w postulatach ekonomicznych, bo opozycja ma lepszą pozycję, wskazując na drożyznę w sklepach. Ale tym co dzieje się w przestrzeni militarnej można żonglować do woli. Pokazać, że Amerykanie są za nami i przedstawić nowoczesne uzbrojenie - wskazał specjalista.
Z defilady wynika, że nikt nam nie podskoczy i nawet NATO nie jest nam potrzebne. Przypomina to defiladę w Moskwie, w której Putin wypuszczał puste rakiety – podsumował Oczkoś.