Obecna sytuacja PiS bardzo przypomina sytuację PO z 2015 roku. PO wiedziała wtedy, że nie jest może dobrze, ale była przekonana, że w ostateczności doprosi Lewicę i jakoś wygra. Miała nastawienie, że PiS na pewno nie da rady – bo jest skłócony i ma szklany sufit. Po ośmiu latach mamy jakieś déjà vu - mówił gość Jacka Nizinkiewicza.
Profesor Jarosław Flis, socjolog z Uniwersytetu Jagiellońskiego, w programie #RZECZoPOLITYCE zapytany został między innymi o to, czy opozycja przejmie władzę jesienią. - Wynik jest bardzo wyrównany. Wiele jest jeszcze przed nami, ale na dziś jest to bardziej prawdopodobny scenariusz niż to, że Morawiecki lub ktokolwiek inny z obozu PiS zostanie premierem - powiedział. - PiS może się łudzić jeszcze pierwszą pozycją, ale jeśli spojrzeć na notowania wszystkich pozostałych partii razem wziętych czy nawet bloku senackiego, to zdecydowanie przewyższa siłą. PiS ostatnią nadzieję pokłada w Konfederacji, ale prawda jest taka, że im bardziej stara się to wyartykułować, tym bardziej Konfederacja zastrzega, że absolutnie tego nie zrobi - dodał. Jak zaznaczył Flis, „wyborcy – także Konfederacji, co widać w sondażach – szczerze nie cierpią PiS”. - Dlatego ta decyzja byłaby dla nich zupełnie niezrozumiała. Zresztą nie po to się głosuje na nowe partie, żeby został stary rząd - stwierdził.
Zdaniem prof. Flisa „sytuacja bardzo przypomina sytuację PO w 2015 roku”. - PO wiedziała wtedy, że nie jest może dobrze, ale była przekonana, że w ostateczności doprosi Lewicę i jakoś wygra, z nastawianiem, że PiS na pewno nie da rady – bo jest skłócony i ma szklany sufit. Po ośmiu latach mamy jakieś déjà vu - zaznaczył socjolog.
Profesor Jarosław Flis zapytany został także, czy PiS nie pomogą kwestie bezpieczeństwa i referendum. - Wszystkie takie triki, które znamy historycznie mogą pomóc, różne rzeczy się dzieją. Ale jeśli spojrzymy na historię innych referendów, to tutaj też jest analogia do 2015 roku. Bronisław Komorowski też zarządził referendum w nadziei, że mu to pomoże. Tamte pytania były tak samo oczywiste, jak te – było wiadomo, co ludzie odpowiedzą. Były to pytania retoryczne. I wiemy, jak się skończyło – ani nie pomogło to jemu w wyborach prezydenckich ani partii rządzącej w wyborach sejmowych - powiedział socjolog. - Najważniejsze w referendum, które będzie 15 października jest to, czy odsunąć PiS od władzy czy nie. To jest to pytanie. Jak patrzymy dziś na sondaże CBOS, to wynika z nich, że ponad połowa Polaków chce PiS odsunąć. A tych, którzy uważają, że odstawić może jest do około 40 procent. Żaden rząd w badaniach CBOS przed wyborami od 22 lat nie miał tak złych ocen - powiedział Flis. - Ostatni rząd, który miał takie złe oceny, to był rząd Buzka i jak wiemy odszedł z przytupem, łącznie z tym, że się nie dostał do Sejmu - dodał. - PiS się udało wygenerować swoją bazę, ale ona jest jeszcze za mała, żeby dalej rządzić. Najwyraźniej to referendum jest objawem z jednej strony paniki, a z drugiej puszczają im kompletnie hamulce - podkreślił.
Jak ocenił Flis, „Jarosław Kaczyński zachował wiarę w swoje umiejętności pomimo serii porażek”. - Ale teraz trzyma pakiet kontrolny, w związku z czym wszyscy starają się spełnić jego najskrytsze marzenia. Te pytania to nie są pytania, jakie Polacy chcieliby usłyszeć w referendum. To są pytania, jakie z przyjemnością zada Jarosław Kaczyński. Ponieważ zna na nie odpowiedź – są sformułowane tak, żeby nie było wątpliwości - stwierdził.
Flis mówił także o tym, jak przed wyborami PiS gra sprawą uchodźców. - Sprawa jest już dużo bardziej oswojona – przed laty to był szok. Nie bardzo mieliśmy wtedy też inne problemy. A teraz mamy ich szereg. Łatwiej też mówić o takich rzeczach, kiedy jest się w opozycji i wytyka rządzącym błędy - powiedział. - Próba toczenia tej samej bitwy, którą się wygrało osiem lat temu, to nigdy nie była dobra strategia w wyborach. Oczywiście, opozycja może podarować zwycięstwo w wyborach, ale teraz jest to chyba ponad jej siły, jak się patrzy na PiS - dodał. - Widać, że to, co Polaków najbardziej kręci, to referendum w sprawie tego, czy dość rządów PiS czy nie. I te odpowiedzi są jasne - podkreślił.
Jak powiedział prof. Flis, „teraz w obozie Zjednoczonej Prawicy wszyscy trzymają język za zaciśniętymi zębami, ale tylko do rejestracji list”. - Wtedy się to skończy, bo ciasno jest na tych listach. Dla wielu posłów nie będzie miejsca – wiemy, czym to się kończy od 25 lat - powiedział. - Posłowie piszą donosy do mediów na swoich kolegów z listu, zrywają plakaty. To jest standardowa procedura, z którą polska polityka ma do czynienia. Teraz nikt tego nie robi, bo by wyleciał, ale to kwestia czasu - dodał.
Zdaniem socjologa „pomysł, by wybrać Jarosława Kaczyńskiego na twarz kampanii też jest zadziwiający”. - W ostatnich 30 latach nikt z premierów nie miał tak złych ocen jak Jarosław Kaczyński. Nawet Donald Tusk po podniesieniu wieku emerytalnego miał lepsze oceny niż Kaczyński w ciągu dwóch lat swoich rządów. To jest dla mnie najbardziej zaskakujące - zauważył.
Profesor zapytany został także o opozycję, która nie idzie do wyborów na jednej liście. - Ze wszystkich badań, które widzimy, wynika, że elektoraty Trzeciej Drogi, Lewicy i Koalicji Obywatelskiej na tyle się różnią, że próba łączenia ich w jedną listę jest tylko i wyłącznie promowaniem Konfederacji - stwierdził. - Jest mit o tym, że postępuje w Polsce polaryzacja. Jeśli porównamy średnią lipcowych sondaży, to się okazuje, że polaryzacja w Polsce nigdy nie była tak mała, a nie tak duża. Łączny wynik PiS i KO jest mniejszy niż w którychkolwiek wyborach w ciągu ostatnich 16 lat - dodał.
Która partia ma największe zdolności mobilizacyjne? - Prawda jest taka, że łatwiej mobilizuje się zawsze tym, którzy idą po zwycięstwo, a nie tym, którzy tracą w stosunku do poprzednich wyborów. A to nie pozostawia wątpliwości – PiS ma zdecydowanie gorsze notowania niż miało cztery lata temu - powiedział Jarosław Flis. - Pytanie, czy jest w stanie się obronić. Ale na pewno nie jest tak, że PiS idzie jak burza. To można powiedzieć o Konfederacji, choć to wyraźna nisza w wyraźnych granicach. We wszystkich innych elektoratach jest bardzo duża niechęć do PiS. PiS mnożył sobie zupełnie nad potrzebę wrogów przez ostatnie osiem lat. Dziś jest tak, że PiS rzucając obelgami i wrzucając wszystkich do jednego worka, ustawia się w pozycji, z której nie bardzo jest wyjście - podkreślił socjolog.