Jeżeli wejdziemy w dyskurs narzucony przez PiS, to ryzykujemy przegraną w wyborach - mówił gość Jacka Nizinkiewicza odnosząc się do pomysłu przeprowadzenia referendum w dniu wyborów parlamentarnych.
Prezes PiS-u, Jarosław Kaczyński ogłosił w piątek pierwsze pytanie, które ma być zadane w referendum z 15 października. Polacy zostaną zapytani o to, "czy popierają wyprzedaż państwowych przedsiębiorstw". Petru odniósł się do tego pomysłu i stwierdził, że "nie będzie uczestniczył w tym referendum".
Mogę zadać inne pytanie: "czy popierasz nepotyzm w spółkach Skarbu Państwa?". To referendum jest tylko po to, żeby podkręcić nastroje i wykorzystać kampanię wyborczą do kampanii referendalnej. Ważne jest, żebyśmy zeszli z (linii) tego uderzenia. Nie chodzi o referendum, tylko o to kto ma lepszą wizję Polski - opozycja, czy partia władzy połączona z Konfederacja - podsumował polityk.
Zdaniem członka Instytutu Myśli Liberalnej, "celem referendum 15 października jest wzmocnienie PiS-u".
Rządzący chcą sprowadzić kampanię do trzech haseł, co udawało im się już w przeszłości. W kampanii najważniejsze jest to, kto zdefiniuje pole dyskursu. Dlatego tak kluczowe jest to, żebyśmy nie wchodzili w tę dyskusję, tylko zadawali swoje pytanie i sami prowadzili debatę. Jeżeli wejdziemy w dyskurs narzucony przez PiS, to ryzykujemy przegraną w wyborach - stwierdził Petru.
Polityk Nowoczesnej został następie zapytany o to, czy PiS wyprzedaje państwowy majątek.
PiS robi gorszą rzecz, bo "oligarchizuje" państwowy majątek i wykorzystuje go do działań partyjnych. Mamy do czynienia z ogromnym nepotyzmem w spółkach Skarbu Państwa. To jest inna forma zarządzania, niż u Orbana. To bardziej przypomina model putinowski, tzn. nominaci partyjni zasiadają w spółkach skarbu państwa, którzy potem realizują cele partii. Poczynając od bilbordów wyborczych, po badania realizowane przez TVP i wykorzystywane przez PiS. Na Węgrzech różnica jest taka, że to prywatne firmy realizują zamówienia zlecane przez rząd Orbana - podkreślił Petru.
Polityk odniósł się także do swojego startu w następnych wyborach.
Cały czas trwają rozmowy w pakcie senackim. Oddałem się do dyspozycji partiom opozycji. Bardzo ważne jest, żeby po stronie opozycyjnej znalazł się zdroworozsądkowy głos liberalny - uważa Petru.