Wojciech Konieczny, senator Lewicy

Senatorowie między sobą, w rozmowach, deklarują: będę startował, moja partia to miejsce mi zapewnia, albo deklarują, że nie będą startować. To rozmowy kuluarowe - mówił gość Zuzanny Dąbrowskiej.

Senator był pytany o słowa Roberta Biedronia, który na początku tygodnia zadeklarował, że rozmowy ws. paktu senackiego zostały zerwane, a propozycje Lewicy nie zostały przyjęte.

- My tutaj, wśród senatorów, nie mamy takiego wrażenia, że wszystko się rozpadło i zostało rozwalone. Absolutnie tak nie można powiedzieć. Senatorowie między sobą, w rozmowach, deklarują: będę startował, moja partia to miejsce mi zapewnia, albo deklarują, że nie będą startować. To rozmowy kuluarowe, ale nie wynika z nich, że nie będzie paktu. Przeciwnie: jest współpraca, jest w dalszym ciągu podejście konstruktywne do prac Senatu i nadzieja, że będzie to wyglądało podobnie w przyszłej kadencji - odparł senator.

- Oczywiście są tarcia, są pewne nieścisłości dotyczące również tego, które ugrupowanie ma jakie poparcie. Sondaże są tak rozstrzelone, że potrafią o 50 proc. komuś dać więcej, a na drugi dzień mniej. To ma znaczenie przy ustalaniu ile które ugrupowanie ma mieć miejsc biorących, albo potencjalnie biorących do Senatu. Stąd są te niedogadania - dodał.

Senator Konieczny był dopytywany o to czego dotyczą te "niedogadania".

- Według mojej wiedzy problem polega na nazwiskach: kilku osobach, z różnych partii, które są jeszcze przedmiotem ustaleń - odparł.

- To jest troszeczkę "wina" tej niepewnej sytuacji, jeśli chodzi o start do Sejmu. Teraz się mówi, że PO, nazwijmy to kolokwialnie, "trzyma miejsce" dla polityków Trzeciej Drogi, czy też PSL-u, gdyby się zdecydowali startować z listy razem z KO. Te nazwiska nie mogą być tu, a za chwilę gdzie indziej - mówił też.

Konieczny zauważył też, że PiS nie podaje swoich kandydatów w wyborach do Senatu. - Jest to chęć potrzymania tego trochę dłużej, aby opozycja nie przygotowała taktyki na start w wyborach - wyjaśnił. Dodał, że on nie zna rywala w okręgu, z którego zamierza startować (Częstochowa).

- Najbardziej ostrożnym trzeba być w tych okręgach, w których się waha poparcie - raz wygrywał kandydat z tej opcji, raz z tej - tłumaczył też.

A czy Roman Giertych powinien startować w ramach paktu senackiego?

- To autonomiczna decyzja partii, jeśli któraś z partii zgłosi go do paktu senackiego i udostępni mu swoje miejsce, to takie jest prawo partii. Jeśli moje zdanie miałbym w jakiś sposób wyrazić, to ja bym był za tym, aby Roman Giertych startował z okręgu, w którym do tej pory senatorem jest senator PiS. Dobrze byłoby, aby powalczył i wygrał. Jeśli będzie startował z tzw. pewnego okręgu, to taka będzie decyzja partii, która go wystawi - odparł.

A czy PO może namówić PSL do startu z wspólnej listy?

- Wszystko jest możliwe, aczkolwiek te sondaże, niepewne i chwiejne, wskazują po tym, że po spadku czerwcowym Trzecia Droga jak gdyby odbudowała trochę swoje poparcie i najprawdopodobniej są pewni tego, że wejdą do Sejmu i to będzie determinować liderów Trzeciej Drogi. Jeśli będą przekonani, że mają to poparcie powyżej 10 proc. dość pewne, to raczej nie mamy się spodziewać łączenia jakiejkolwiek listy. Ale jeśli przez najbliższe tygodnie to poparcie okazałoby się niższe niż 10 proc. to wtedy tak, wszystko jest możliwe. Ale to jest naprawdę bardzo późno, te listy są już tworzone, trzeba układać parytety. Potem wciskanie tych nazwisk na tydzień przed rejestracją list, to będzie za późno. To już na pewno ostatnie tygodnie, kiedy się to wszystko zakończy i będziemy już wiedzieli jak będą wyglądać listy. Ja sądzę, że zostaną te trzy listy demokratycznej opozycji - odparł.

Prowadzący