Dr Mirosław Oczkoś, ekspert ds. wizerunku

Zaplecze polityczne PiS-u musi mieć na niego nacisk - mówił gość Zuzanny Dąbrowskiej.

Zdaniem specjalisty, podpisanie przez prezydenta Andrzeja Dudę tzw. lex Tusk, czyli ustawy powołującej specjalną komisję weryfikacyjną ds. badania rosyjskich wpływów "to katastrofa wizerunkowa".

- Jeszcze gorszym wizerunkowo działaniem było wystąpienie prezydenta w kole gospodyń wiejskich, gdzie nakrzyczał on na wszystkich - opozycję i Europę. Było widać, że nerwy mu puściły. Urząd prezydenta jest obarczony wielkim ciężarem. Decyzje prezydenta muszą być bardzo mocno skorelowane z premierem i rządem, bo taki mamy system - stwierdził doktor.

Oczkoś przedstawił następnie prawdopodobną "sekwencję zdarzeń wokół ustawy "lex Tusk".

- Powstała ustawa, która miała pogonić opozycję do kąta. Z Nowogrodzkiej poszedł nacisk na prezydenta. Nie wiem jak go to do tego przekonano, ale była to jedna z najszybciej podpisanych ustaw w czasie ostatnich dwóch kadencji. Na przemyślenie i analizę ustawy prezydent ma 21 dni. W tym wypadku ustawa zgłoszona została w piątek, a w poniedziałek była już podpisana. Później Departament Stanu i amerykańska ambasada wymusiły na prezydencie, żeby skorygował on własny podpis pod ustawą. To wprowadza kompletny chaos - podkreślił ekspert.

Specjalista zaznaczył, że "Andrzej Duda jest niesamodzielnym prezydentem".

- Zaplecze polityczne PiS-u musi mieć na niego nacisk. Widać, że prezydent miota się z tym wszystkim. Dzisiaj odbywa się spotkanie Trójkąta Weimarskiego między Emmanuelem Macronem, Olafem Scholzem i kompletnie niedecyzyjnym Andrzejem Dudą. Prezydent w Polsce może coś zawetować lub podpisać. Ma jeszcze możliwość ustawodawczą, ale jest niesprawczy - ocenił specjalista ds. wizerunku.

- Czytałem wywiad z jednym z ministrów, który powiedział, że nasza ranga rośnie, bo pan prezydent spotka się z Macronem i Scholzem. Opowiadanie bajek przechodzie w przedszkolu, ale nie w polityce międzynarodowej. Ludzie wiedzą, że jest to miękki człowiek, który niczego nie może. Nawet jak coś z nim ustalą, a prezes Kaczyński powie inaczej, to będzie inaczej - dodał.

Prowadzący