W przypadku wyborów prezydenckich mamy ok. milion wyborców którzy mogą zagłosować i na Andrzeja Dudę, i na Małgorzatę Kidawę- Błońską. Duda może zabrać ok. 500 tys. głosów Kidawie-Błońskiej, Kidawa-Błońska - ok. 500 tys. Dudzie - mówił gość w rozmowie z Zuzanną Dąbrowską Marcin Duma.
Duma, opierając się na badaniach realizowanych przez IBRiS mówił też, że jego pracowni udało się oszacować maksymalne i minimalne poparcie jakie prezydent Andrzej Duda może osiągnąć w I turze wyborów.
Jak mówił minimalne poparcie dla prezydenta w nadchodzących wyborach to 33 proc. (jak mówił to "absolutne minimum, poniżej którego Duda nie zejdzie"). Z kolei maksymalne poparcie, jakie Duda może osiągnąć w I turze to 51 proc. - taki wynik dałby Dudzie zwycięstwo w I turze.
Duma mówił też, że sondaże, którymi "ekscytują się media i opinia publiczna" to "nie są procenty, którymi ekscytują się sztaby wyborcze".
Badania mówiące o tym, kto ma ile procent są ważne, ale nie najważniejsze - zaznaczył.
Sztaby dużo bardziej są zainteresowane tym, jakie emocje obserwujemy wśród wyborców. Dużo istotniejsze jest to, jak konkretne sprawy czy wydarzenia są oceniane od tego, ile procent ma dany kandydat - dodał.
Zdaniem Dumy "teraz pewnie wszyscy chcieliby sprawdzić wpływ środkowego palca posłanki PiS i to, jak jest odbierany". - Oraz sprawdzić jak tą sprawą dalej pokierować, by osiągnąć jak największy zysk - zaznaczył.
Duma uznał też za niewłaściwy sposób przeprowadzenia przez CBOS badania preferencji partyjnych, w którym ankietowanych pytano osobno o Nową Lewicę (SLD i Wiosna) i osobno o Lewicę Razem, mimo że wszystkie te lewicowe formacje tworzą w Sejmie jeden klub (Nowa Lewica Razem) i mają wspólnego kandydata na prezydenta.