Zablokowanie pieniędzy i wymiana dyrektora NCBR nie kończy tej sprawy - podkreślił gość Michała Kolanki.
Joński został zapytany o to, czego spodziewa się po kontroli NIK-u w NCBR.
- Zostaliśmy zaproszeni przez prezesa NIK-u na spotkanie. Jego celem będzie przekazanie wszystkich materiałów, które zebraliśmy w tej sprawie w ostatnich tygodniach. Chcemy, by ta sprawa była dokładnie wyjaśniona. Nie może być tolerancji dla złodziejstwa w NCBR - podkreślił parlamentarzysta.
- Gdyby nie dziennikarze i kontrole poselskie, to pieniądze z NCBR-u popłynęłyby do dwóch firm, które były zakładane w ostatniej chwili i nie miały żadnej zdolności finansowej, a mówimy o kwocie prawie 180 milionów złotych. Ale zablokowanie pieniędzy i wymiana dyrektora NCBR nie kończy tej sprawy. Chcemy usłyszeć, kiedy prokuratura postawi zarzuty tym, którzy do tego doprowadzili. Zarzuty powinni usłyszeć ci tzw. przedsiębiorcy, którzy zgłosili się po pieniądze z konkursów i politycy, którzy stworzyli cały ten system - zaznaczył polityk.
daniem posła, "sytuacja w NCBR to nie był przypadek".
- Kolega pana Adam Bielana został dyrektorem w NCBR, a jego były asystent został doradcą. Z kolei koleżanka pana Jacka Żalka została wicedyrektorem NCBR. Okazuje się, że panowie Żalek i Bielan byli na wspólnym spotkaniu katarskimi inwestorami, na którym był również przedsiębiorca, któremu przyznano największą dotację. Dodatkowo, ten przedsiębiorca jest w jednym stowarzyszeniu ze szwagrem pana Żalka. Nasuwa się pytanie gdzie do tej pory były służby. Dlaczego to dziennikarze i posłowie opozycji muszą pokazywać te wszystkie korelacje? Widzimy tutaj same powiązania personalne - stwierdził Joński.
- Mamy siedem miesięcy do wyborów, które PiS przegra i dobrze o tym wie. Dlatego politykom obozu władzy puściły wszystkie hamulce. W zamian za popieranie PiS-u w Sejmie politycy mogą robić wszystko. W każdym innym przypadku pan Przemysław Czarnek i Jacek Żalek byliby natychmiast odwołani ze swoich stanowisk - dodał.