Teraz jest czas na merytoryczną rozmowę ludzi, którzy się na tym znają i pomogą rządowi zwiększyć wydobycie węgla w Polsce - mówił gość Zuzanny Dąbrowskiej.
Markowski został zapytany o to, czy opozycja dogada się z rządem i wypracuje plan, który ustabilizuje sytuację na rynku węglowym.
- Niewiele jest już obszarów do politycznego porozumiewania się. Politycy uwikłali nas w deficyt węgla i redukcję wydobycia węgla w Polsce. To politycy doprowadzili do tego, że zastąpiliśmy śląski węgiel rosyjskim - teraz mamy tego skutki. Teraz jest czas na merytoryczną rozmowę ludzi, którzy się na tym znają i pomogą rządowi zwiększyć wydobycie węgla w Polsce. To jest jedyna metoda, by poradzić sobie z deficytem węgla i jego wysokimi cenami - stwierdził ekspert ds. górnictwa.
Zdaniem byłego wiceministra przemysłu "nie ma zagrożenia w dostawach węgla na użytek energetyki zawodowej".
- Elektrownie i ciepłownie "karmią się" białym węglem, którego jest bardzo dużo na świecie. Można go kupić, choć oczywiście wychodzi trzy raz drożej, niż jak się go wydobywa w Polsce, a jest tej samej jakości. Nie rozwiązuje to jednak dostaw węgla grubego, używanego w paleniskach domowych. Rynek domowy w Polsce zużywa 9 milionów ton węgla rocznie. Polskie kopalnie są stanie dostarczyć dwa miliony ton w skali roku. Resztę węgla sprowadzaliśmy z Rosji, a teraz mamy sprowadzać skądkolwiek. Problem polega na tym, że wszystkie kraje, które rozważaliśmy, np. Madagaskar, RPA, Kolumbia, Indonezja nie zajmują się dostawą węgla grubego, który jest używany do celów energetycznych - podkreślił polityk.
Markowski prognozuje, że "na polskim rynku w okresie zimowym będzie tylko 5 milionów ton węgla grubego".
- To jest do rozwiązania, ale do tego potrzeba merytorycznej rozmowy, a nie tylko prześcigać się w celach politycznych - zaznaczył ekspert ds. górnictwa.