Odmówiono mi dyskusji na temat przyczyn odwołania Jacka Kurskiego. Powodów byłoby pewnie wiele, ale pewnie każdy miał inne - mówił gość Zuzanny Dąbrowskiej przedstawiając kulisy odwołania ze stanowiska prezesa TVP, Jacka Kurskiego.
Kwiatkowski był pytany o to dlaczego odwołanie przez Radę Mediów Narodowych Jacka Kurskiego ze stanowiska prezesa TVP określił mianem "egzekucji".
Moim zdaniem Jacek Kurski był kompletnie zaskoczony, podobnie jak ja i opozycyjna część Rady Mediów Narodowych. Dyskusja miała dotyczyć informacji zarządu Telewizji na temat inwestycji budowlanych - relacjonował poseł koła PPS.
Kiedy z powodów technicznych prezes Kurski musiał się rozłączyć na chwilę i zejść do samochodu - spotkanie odbywało się w przestrzeni wirtualnej - wtedy przewodniczący RMN, ni stąd, ni zowąd powiedział, że jego zdaniem sytuacja w telewizji wymaga zmian kadrowych i on wnosi o odwołanie prezesa zarządu - kontynuował.
Kwiatkowski zaznaczył, że takim przebiegiem wydarzeń nie był zaskoczony - jak się potem okazało - nowy prezes TVP, Mateusz Matyszkowicz który "przyznał ,że rozmawiano z nim wcześniej i wyraził zgodę na taką operację".
Odmówiono mi dyskusji na temat przyczyn odwołania. Powodów byłoby pewnie wiele, ale pewnie każdy miał inne. Cała ta operacja odwołania starego prezesa i powołania nowego trwała - no nie wiem - 10 minut? 12 minut? To dość niezwykłe standardy. Kandydatowi na nowego prezesa odmówiono, lub nie skorzystał z okazji, aby ocenić swoją ocenę sytuacji i swoje plany na przyszłość. Od wielu lat pan Matyszkowicz jest zastępcą prezesa Kurskiego i odpowiada za to, co się działo za rządów Kurskiego, tego prezesa, którego właśnie odwołaliśmy - zauważył.
Ja głosowałem przeciwko jego kandydaturze. Wychodziłem z założenia, że lepiej byłoby ogłosić konkurs, żeby się ludzie dowiedzieli kto startuje, jaki ma pomysł na telewizję. Przecież to nie jest własność żadnej partii - podkreślił Kwiatkowski.
Co będzie dalej - czas pokaże - podsumował.