Ryszard Petru, ekonomista, były lider Nowoczesnej

Rząd działa proinflacyjnie, NBP przestał działać proinflacyjnie, natomiast jeśli chodzi o ceny surowców, niestety, mamy tendencję proinflacyjną, czyli zakręcanie kurka gazowego przez Rosjan. Suma tych czynników może sprawić, że inflacja nas jeszcze kilka razy zaskoczy - mówił gość Jacka Nizinkiewicza.

- Ceny cały czas rosną. Część komentatorów mówi, że inflacja wyhamowała. Nie wyhamowała. Ceny rosną tak szybko jak w poprzednim miesiącu - tak Petru skomentował wstępne szacunki GUS na temat inflacji w lipcu, która miała wynieść 15,5 proc., tyle samo, ile wyniosła w czerwcu.

- Czeka nas raczej szczyt inflacji, to może być nawet 20 proc. Nie jesteśmy w stanie do końca przewidzieć przyszłości. Na polską inflację składają się błędy NBP, błędy rządu i wojna na Ukrainie. To składa się na prawie 16-procentową inflację. Natomiast w Europie panikują dlatego, że mają inflację na poziomie 8 proc. Rząd działa proinflacyjnie, NBP przestał działać proinflacyjnie, natomiast jeśli chodzi o ceny surowców, niestety, mamy tendencję proinflacyjną, czyli zakręcanie kurka gazowego przez Rosjan. Suma tych czynników może sprawić, że inflacja nas jeszcze kilka razy zaskoczy, z ryzykiem nawet 20-procentowej inflacji. Suma tych czynników jest taka, że może się skumulować - może być 22 proc., a może być pozytywny efekt i będzie "tylko" 16. Gdyby nie błędy NBP i rządu inflacja mogłaby wynosić 8-9 proc. - dodał ekonomista.

- Problemem prezesa Glapińskiego jest, że bagatelizował inflację, za późno podnosił stopy procentowe, a teraz mamy sytuację, że nawet nie sugeruje rządowi, by wstrzymał ekspansywną politykę fiskalną, czyli wydatki - kontynuował. Na pytanie o słowa prezesa NBP, Adama Glapińskiego, który w rozmowie z "Sieci" mówi o "planie obalenia rządu i wprowadzenia w Polsce euro", z którym do Polski miał przyjechać Donald Tusk i o to, czy prezes NBP powinien formułować takie polityczne wypowiedzi, Petru odparł, że "Glapiński działa jak polityk, według zasady, że najlepszą obroną jest atak".

Petru przypomniał też, że "Polska ma bardzo złe doświadczenie inflacyjne".

- Myśmy wyszli z PRL-u z hiperinflacją, ceny rosły w ciągu miesiąca o 70-80 proc. Pensja otrzymywana na koniec miesiąca dwa tygodnie później już była mniej warta, ludzie uciekali do dolarów. Wolałbym, żeby takie czasy nie wróciły, a jesteśmy tego blisko - ostrzegł.

A jak można ratować się przed inflacją?

- Polacy mają trochę oszczędności. To jest trudny temat, nie ma jakiejś super recepty. To, co w długim okresie nie będzie spadało, to aktywa, ale mało kto ma możliwości, by kupić ziemię czy mieszkanie. Najlepszą formułą powinny być obligacje antyinflacyjne, które chronią nas przed utratą oszczędności. Niestety na świecie jest tak, że przed inflacją ludzie uciekają w zakupy, a to też napędza inflację. W tej sytuacji rząd powinien zdusić trochę popyt, aby ludzie mniej kupowali. Nie za bardzo, bo w ten sposób zdusi gospodarkę, ale na pewno nie może dosypywać pieniędzy do gospodarki. Wakacje kredytowe ulżą kredytobiorcom, ale w istotny sposób będzie to proinflacyjne działanie - wyjaśnił ekonomista.

- Każdy Polak chyba czuje, że 500plus, 13. i 14. emerytura, to były (świadczenia) ponad budżet, ponad stan, proinflacyjne - i dlatego mamy tę inflację - dodał.

- 13. i 14. emerytura powinny być wycofane, a 500plus powinno być skierowane tylko do osób niezamożnych, najlepiej w postaci bonów. To jest moja opinia - przekonywał Petru. 

Prowadzący