Polskie społeczeństwo jest podzielone w kwestiach kulturowych, chociaż nie aż tak, jak sugerowałaby emocjonalna otoczka dyskusji na te tematy - mówił gość Jacka Nizinkiewicza, odnosząc się w ten sposób do wypowiedzi Jarosława Kaczyńskiego na temat społeczności LGBTQ.
Kaczyński w czasie wystąpienia w Inowrocławiu o osobach ze społeczności LGBTQ mówił m.in. że należy "badać takie osoby".
- Polskie społeczeństwo jest podzielone w kwestiach kulturowych, chociaż nie aż tak, jak sugerowałaby emocjonalna otoczka dyskusji na te tematy. Pamiętajmy, że elektorat PiS-u nie jest homogeniczny w tej materii. Natomiast wśród wyborców PiS-u funkcjonuje grupa konserwatywna, która jest podatna na tego typu przekaz. Polityk stojący na czele takiej partii, musi wysyłać od czasu do czasu sygnał w stronę tego segmentu wyborców. Jest to względnie bezpieczna wypowiedź, ponieważ temat LGBT nie budzi aż tak daleko idącego zainteresowania, jak np. kwestia przerywania ciąży, która przyniosła dla PiS-u największe straty sondażowe od 2015 r. - podkreślił politolog.
Politolog był także pytany o to, czy pozycja Mateusza Morawieckiego jest zagrożona z uwagi na zarzuty opozycji, że wykorzystuje on funkcję premiera do pomnażania swojego majątku.
- Sprawa obligacji i niefortunny termin ich zakupu mogą mniej przemawiać do elektoratu PiS-u, niż sprawa zakupu działek pod Wrocławiem. Tak naprawdę, to skala popularności Mateusza Morawieckiego w tym elektoracie zadecyduje czy pozostanie Prezesem Rady Ministrów. Musiałoby dojść do poważnego spadku notowań PiS-u, a oznaczałoby to w praktyce przegranie wyborów i utratę władzy. Gdyby PiS przystępował do wyborów jako partia, która walczy o jak najlepszy wynik, a nie o większość mandatów, to rzeczywiście mogę sobie wyobrazić sytuację, w której Mariusz Błaszczak pojawia się jako polityk bardziej wyrazisty i bliższy twardemu rdzeniowi wyborców PiS-u i staje się twarzą kampanii - stwierdził prof. Chwedoruk.