Mamy też inne wymierne skutki psucia wymiaru sprawiedliwości przez władzę, np. wydłużający się czas czekania na proces, średnio o trzy miesiące - wskazywał gość Zuzanny Dąbrowskiej.
Kierwiński mówił o negatywnych skutkach reformy sądownictwa.
- Upolitycznienie KRS-u i TK doprowadziło do tego, że Polacy nie mają środków z Krajowego Planu Odbudowy. Mamy też inne wymierne skutki psucia wymiaru sprawiedliwości przez władzę, np. wydłużający się czas czekania na proces, średnio o trzy miesiące. Dodatkowo miało być taniej w sądach, a jest drożej - podkreślił polityk.
Poseł został następnie zapytany o to, jakie są szanse na odblokowanie przez Komisję Europejską środków z KPO dla Polski.
- Jeżeli ta ustawa (prezydencka - red.) będzie jedynym zaproponowanym rozwiązaniem, to szanse są cały czas bardzo małe, ponieważ ta ustawa nie wychodzi naprzeciw oczekiwaniom KE. PiS zachowuje się, jakby nie chciało pieniędzy z KPO - oni robią wszystko, żeby te pieniądze nie trafiły do Polaków. Wiele krajów europejskich już od roku korzysta z gigantycznych środków europejskich, pomaga swojej gospodarce i swoim mieszkańcom, żeby przeżyć trudne czasy postcovidowe. A w Polsce władza zajmuje się wewnętrznymi przepychankami, a nie jak tym, jak pomóc Polakom - stwierdził parlamentarzysta.
Kierwiński skomentował także wybór członków do nowej KRS.
- Wydaje mi się, że jest to jasny sygnał o kontynuacji tego, co działo się w ostatnich latach, czyli zawłaszczania wymiaru sprawiedliwości przez ekipę pana Zbigniewa Ziobry. Wybory do "neo-KRS" pokazują kompletny bezwstyd obozu władzy. Jak parlamentarzyści PiS-u mogą głosować za sędziami, którzy uczestniczyli w "aferze hejterskiej" i powoływać ich do KRS-u? Wydaje się, że cały czas mamy do czynienia z logiką, że im bardziej skompromitowana jest dana osoba, tym łatwiej można ją kontrolować, a to bardziej odpowiada obozowi władzy - zaznaczył poseł.