Nie widać jakichś specjalnych działań Watykanu, które wskazywałyby na to, że chce się podjąć mediacji - mówił gość Jacka Nizinkiewicza, wskazując na bierność stolicy apostolskiej ws. wojny na Ukrainie.
Ksiądz został zapytany o to, co może zrobić Kościół katolicki, żeby pomóc uchodźcom z Ukrainy.
- Obserwujemy w Polsce bardzo dobrą postawę duchownych rzymskokatolickich. Trzeba przyznać, że episkopat, wiele parafii, stowarzyszeń i zakonów, realizuje to (pomoc uchodźcom - red.) doskonale - stwierdził historyk.
Isakowicz-Zaleski wskazał następnie na brak dostatecznego, jego zdaniem, zaangażowania Watykanu w łagodzenie konfliktu na Ukrainie.
- Pojawia się znak zapytania, jeżeli chodzi o Watykan, który do tej pory nie powiedział jednoznacznie, kto napadł na Ukrainę - nazwisko Putina nie padło do tej pory. Nie widać także jakichś specjalnych działań Watykanu, które wskazywałyby na to, że chce się podjąć mediacji. Wysłał wprawdzie dwóch kardynałów (na Ukrainę - red.) - w tym kardynała Krajewskiego - ale oni pojechali na bezpieczne tereny Ukrainy Zachodniej, do Lwowa. Zrobili zdjęcia i filmiki, pełno jest tego w mediach społecznościowych. Natomiast nic z tego nie wynika, do Kijowa nie dojechali i nie spotkali się z przedstawicielami władzy ukraińskiej. Chociaż muszę przyznać, że nuncjusz papieski na Ukrainie nadal przebywa w Kijowie - zaznaczył duchowny.
Zdaniem księdza, Watykan powinien wydać oświadczenie, w którym określiłby kto jest agresorem w konflikcie na Ukrainie i jednoznacznie go potępić.
- W Europie doskonale się w tym orientujemy, ale w krajach Ameryki Południowej i innych częściach świata, jeżeli nie powie się wyraźnie, że to jest agresja Rosji na Ukrainę, to niektórzy mogą uwierzyć w propagandę Putina, że jest to specjalna operacja, albo wojna domowa. Dlatego Ojciec święty powinien wyraźnie powiedzieć, że to Rosja napadła na Ukrainę i że jest to absolutnie barbarzyńska wojna, która nie może mieć usprawiedliwienia - podkreślił duchowny.