Politycy, którzy dalej utrzymują kontakt z Putinem i nie stać ich na jasne gesty, powinni być traktowani jak kolaboranci Putina - podkreślił gość Jacka Nizinkiewicza.
- Nikt na świecie nie może czuć się bezpieczny, widząc to co wyprawia Putin. Zostało złamane prawo międzynarodowe i wszystkie normy - trzeba się z tym oswoić. Jesteśmy członkiem NATO i na pewno każda agresja (na Polskę) spotkałaby się z reakcją państw zachodnich. Mam poczucie, jakbym widział obrazki z historii, których nigdy nie spodziewałem się zobaczyć. Ostatnie dwa dni spędziłem na granicy polsko-ukraińskiej i sytuacja na niej przypomina filmy historyczne. Nikt z nas nie spodziewał się również, że będziemy widzieli bombardowane miasta kilkaset kilometrów od polskiej granicy - stwierdził polityk.
Poseł przekonywał następnie, że najważniejszym zadaniem Polski obecnie jest wspieranie Ukraińców.
- Ukraińcy potrzebują dziś amunicji, to podobna sytuacja jak przy powstaniu warszawskim, gdy powstańcy pisali do Londynu: "my nie potrzebujemy oklasków, potrzebujemy amunicji". Tą amunicją jest także - w pewnym sensie - obietnica członkostwa Ukrainy w UE. Trzeba wykonać takie kroki, żeby każdy Ukrainiec i Ukrainka, którzy angażują się w walkę, wiedział, że potem będziemy już razem. Gesty polityczne są ważne, dlatego uważam, że do PE powinni zostać zaproszeni ukraińscy posłowie - zaznaczył były wiceszef MSZ-u.
Kowal mówił także o konieczności wykluczenia polityków europejskich, którzy są pod wpływami Kremla.
- Trzeba cisnąć otoczenie polityczne Putina, tak żeby czuło, że to co robi, obciąży je w przyszłości i że będzie ono zagrożone. Od kilku dni lansuje także koncepcję "deputinizacji", czyli napiętnowania polityków europejskich, którzy popierają Putina. Niepojęte jest np. to, że minister spraw zagranicznych Węgier ciągle trzyma order od Putina. Nie oddał go, mimo tego co się dzieje, a odebrał go zaledwie parę tygodni temu. Takie rzeczy dają Putinowi siłę i poczucie, że ma swoich ludzi w Europie. Politycy, którzy dalej utrzymują kontakt z Putinem i nie stać ich na jasne gesty, powinni być traktowani jak kolaboranci Putina - podkreślił parlamentarzysta.