My uważamy, że ta komisja powinna powstać - mówił gość Jacka Nizinkiewicza pytany o to, czy w Sejmie powstanie komisja śledcza, która miałaby się zająć stosowaniem metod inwigilacji przez służby w latach 2005-2021.
- Polakom to się należy, żeby publicznie usłyszeć jak są podsłuchiwani, podglądani, jak są łamane ich prawa przez perwersów politycznych, którzy swoje perwersje podglądackie, spiskowe teorie i trwanie przy korycie, są w stanie okupić takimi stratami jakie dziś robią używają służb, jako policji politycznej. Czy komisja ostatecznie powstanie trudno wyrokować dzisiaj, to pewnie będzie ważyło się do ostatniej chwili - mówił lider Polski 2050.
- Uważamy, że koła parlamentarne powinny tam mieć swojego przedstawiciela. Dzisiaj kilka milionów Polaków popiera partie poza tymi wielkimi partiami i będziemy się starali o to miejsce w komisji dla przedstawiciela kół parlamentarnych walczyć - zapowiedział Hołownia (w komisji, według dotychczasowych uzgodnień, mają zasiąść przedstawiciele klubów poselskich i Paweł Kukiz z koła Kukiz'15, jako przewodniczący komisji - red.)
A czy Hołownia ufa Kukizowi, jako potencjalnemu przewodniczącemu komisji?
- Kukiz jest współpracownikiem PiS, bo przecież sam otwarcie o tym mówi, że poszedł z nimi na pewien układ, pewną umowę i zamierza ich wspierać we wszystkich rzeczach, które dla PiS będą ważne. Traktujemy go tak, jak sam się opisał, czyli koalicjanta PiS. Natomiast jeżeli ten koalicjant zachowując jakąś część swojej autonomii mówi, że na pewne rzeczy się nie zgadza, chce się pewnym rzeczom przyjrzeć bliżej, to my uważamy, że nie można tego odrzucać ot tak, trzeba się przyjrzeć, czy ta komisja w ogóle będzie miała szansę zafunkcjonować - odparł lider Polski 2050.
- Powołajmy tę komisję, a później się będziemy zastanawiać nad tym, czy ona jest fasadowa. PiS tak bardzo boi się tej komisji, że już samo powołanie jej i wygrane głosowanie nad tym, będzie kolejnym sygnałem do opinii publicznej, że (Jarosław) Kaczyński nie ogarnia już tego interesu, że wylatuje mu to z rąk - dodał.
Hołownia był też pytany o ewentualne poparcie Polski 2050 dla projektu zmian w Sądzie Najwyższym, obejmujących likwidację Izby Dyscyplinarnej, przedstawionego przez prezydenta Andrzeja Dudę.
- Projekt Andrzeja Dudy, w takiej wersji, w jakiej został zaproponowany, nie nadaje się do uchwalenia, to jest złe prawo. My uważamy, że trzeba podjąć próbę sprawdzenia, czy jest szansa na wprowadzenie bardzo daleko idących korekt do tego projektu - odpowiedział.
- Wyjęcie obecnych "sędziów" Izby Dyscyplinarnej i rozpuszczenie ich po całym Sądzie Najwyższym, to jest absurd bo to nie rozwiązuje żadnego problemu. Rozumiemy, że być może pomysłem prezydenta jest, aby powstała jakaś izba badająca odpowiedzialność zawodową, ale ona się musi składać z sędziów. Jeśli będzie składała się z "nie-sędziów" to problem się pogłębi - dodał nawiązując do zapisów projektu prezydenta.
- Nie mówimy tak temu projektowi, zastanowimy się czy jest szansa, żeby go poprawić - podsumował.
A czy prezydent, zdaniem Hołowni, podpisze tzw. lex Czarnek?
- Jeżeli prezydent podpisze, to popełni bardzo poważny błąd. To jest bardzo złe prawo, prawo, które polską szkołę, zamiast wprowadzać w wiek XXII, cofa ją co najmniej do wieku XIX. Mam nadzieję, że prezydent tej ustawy nie podpisze, jeśli podpisze, to zawróci z dobrej drogi. Bo już zaczął się autonomizować, zaczął pokazywać - i przy okazji "lex TVN", i przy okazji rozmów o "lex Czarnek" i teraz tego sygnału autonomii, którą wysłał w związku ze swoim projektem ustawy o Izbie Dyscyplinarnej. Jeśli podpisze "lex Czarnek" to znów zrobi trzy kroki do tyłu. To jest ustawa, która w całym tym napięciu, które nam dzisiaj towarzyszy, dodaje nam, a nie zabiera, jeszcze jeden powód do zmartwień. My się naprawdę będziemy musieli martwić co będzie, gdy nam (Przemysław) Czarnek z (Tomaszem) Rzymkowskim zaczną ideologizować dzieci. I już dzisiaj, albo gdy prezydent podpisze tę ustawę, wszyscy rodzice w tym kraju, albo zdecydowana ich większość będzie musiała kombinować co zrobić, aby nie dać spaczyć naszych dzieci. Bo to są nasze dzieci, a nie ministra Czarnka. I ja bym serdecznie go prosił, aby się na przyszłość od moich dzieci był łaskaw odpimpilimtać - odparł Hołownia.