Chcemy się różnić od Białorusi, która jest reżimem autorytarnym, a w państwie demokratycznym - czy to się komuś podoba, czy nie - media mają dostęp do każdej sytuacji - mówił gość Jacka Nizinkiewicza.
Siemoniak skrytykował rząd za niedopuszczenie mediów do strefy stanu wyjątkowego przy granicy polsko-białoruskiej.
- Brak polityki informacyjnej, w tym mediów, to jeden z błędów, które rząd popełnił od września. Chcemy się różnić od Białorusi, która jest reżimem autorytarnym, a w państwie demokratycznym - czy to się komuś podoba, czy nie - media mają dostęp do każdej sytuacji. Rząd powoli wycofuje się z tego i wprowadza regulację, która przewiduje, że dziennikarze będą mogli się tam pojawiać. Widzę w tym głębszy proces budowania (przez rząd) nieufności w stosunku do dziennikarzy. Żołnierzom mówi się, że dziennikarze to są ich wrogowie, i że mogą przynieść kłopoty, a nie ich sojusznicy. Jeśli prawda jest po naszej stronie to nie bójmy się tego. Jeśli popełniliśmy błąd, to się do niego przyznajmy - na tym polega siła - stwierdził były szef MON-u.
Wiceprzewodniczący PO odniósł się również do zatrzymania przez polskie wojsko fotoreporterów, poza granicą strefy stanu wyjątkowego. Żołnierze mieli zachowywać się agresywnie w stosunku do dziennikarzy, m.in. obrażać ich słownie. Z relacji fotoreporterów wynika też, że skuto ich kajdankami, a następnie przeszukano.
- Uważam, że w takiej sytuacji powinno się przeprosić. Jeśli doszło do takiej sytuacji, to powiedzenie przepraszam jest dowodem siły, a nie słabości. Minister Błaszczak lubujący się przebierać w mundury i szukający twardego wizerunku ogłasza, że jest murem za żołnierzami, ale nie na tym polega rola szefa MON-u. Nie można bronić każdej sytuacji szantażem moralnym, że żołnierze są na służbie i wykonują obowiązki. Tak, to oczywiście prawda, ale w takiej sytuacji nie może być usprawiedliwienia dla takiego zachowania. Żołnierze powinni sobie z taką sytuacją poradzić stanowczo, ale nie w taki sposób. Gdybym ja był ministrem, to powiedziałbym, że jestem murem za żołnierzami, ale przeprosiłbym, jeśli działoby się coś nie tak - oświadczył polityk.