Część Polaków nauczyła się pokory, wytrwałości, przestrzegania zasad. Ale to jest tylko pewien procent. Dalej część nie czuje się związana ze społeczeństwem, wszystko lekceważy, przenosi zakażenia na innych - mówił gość Jacka Nizinkiewicza odpowiadając na pytanie czego Polacy nauczyli się po roku trwania pandemii.
- Wariant brytyjski nie przejechał morze, tylko przyleciał z Polakami. Pacjenci którzy leżą w naszych szpitalach nie zakazili się od myszki czy szczurka, tylko zakazili się od innych osób, które jawnie kpią i nie przestrzegają zaleceń rządowych. My ledwo żyjemy, miejsc w szpitalach nie ma, a ludzie przenoszą zakażenia na innych - świadomie czy nieświadomie. To niewyobrażalna głupota. Do tego dochodzą te sprawy z kościołami, których ja zupełnie nie rozumiem - mówił prof. Simon.
- Jak najmniej osób (w kościołach - red.), wierni na zewnątrz - apelował prof. Simon.
- Ale żeby gromadzić ludzi w kościołach? To są absurdy epidemiologiczne. Żyjemy w XXI wieku, a mówią do nas ludzie, którzy żyją w wieku XVII - oburzał się prof. Simon.
- Ja zrobiłbym ogólnie takie zalecenie - 5 osób w kościołach - mówił prof. Simon.
- W święta osoby, które przeszły COVID-19, zaszczepiły się, mogą się spotykać. Pozostali nie powinni tego robić - powinni pozostać w domu, ograniczyć kontakty. Ludzie, ratujcie swoje życie. U nas pacjenci czekają, aż się zwolni łóżko - ale nie, że kogoś wypiszemy, tylko że ktoś umrze - mówił lekarz.
- Potrzeba wzajemnego zaufania między władzą a społeczeństwem - tak prof. Simon odpowiedział na pytanie co zrobić, aby uniknąć czwartej fali epidemii w Polsce. - Po drugie przestrzeganie restrykcji obowiązujących i egzekwowaniu tych restrykcji - kontynuował.
Prof. Simon mówił też, że w Polsce nie ma obecnie lockdownu, obowiązują obostrzenia. - Lockdown to blokada kraju, tak niektóre kraje robią. Gdy jest lockdown siedzimy w domu - tłumaczył.