Niefortunne było wykorzystanie identyfikacji graficznej, loga innych ugrupowań, bez pytania ich o zgodę - mówiła rozmówczyni Jacka Nizinkiewicza o przedstawionej przez Platformę Obywatelską w sobotę projekcie tzw. koalicji 276, do której PO zaprasza Lewicę, PSL i Polskę 2050.
Koalicja 276, to - według słów Borysa Budki - koalicja, która ma zapewnić opozycji 276 mandatów w Sejmie, co pozwoliłoby na przełamywanie weta prezydenta Andrzeja Dudy.
Pytana o tę propozycję posłanka Lewicy podkreślała, że współpracować należy "tu i teraz".
- Współpraca przebiega w miarę dobrze na poziomie Senatu. Są tematy, na które rozmawiamy. To jest pewien rodzaj testu - mówiła. - Polki i Polacy na taką współpracę patrzą i na jej podstawie będą oceniać szansę na współpracę po wyborach - dodała wskazując na propozycję Lewicy dotyczącą depenalizacji aborcji w Polsce.
Czy zdaniem Dziemianowicz-Bąk wcześniejsze wybory parlamentarne są możliwe? - Są możliwe, dlatego że czas kryzysu, z którym Zjednoczona Prawica i rząd sobie nie radzą, to są okoliczności, które mogą stwarzać na nie szanse - stwierdziła.
Jednocześnie - jak zaznaczyła posłanka - "Zjednoczona Prawica sama z siebie władzy nie odda". - Nic nie musi się w Zjednoczonej Prawicy zgadzać, byle zgadzała się kasa, stołki, synekury - przekonywała.
- Musimy być gotowi - nie wystarczy siedzieć i trzymać kciuki za kryzys w Zjednoczonej Prawicy. Trzeba ciężko pracować i pokazywać, że nie tylko chcemy odsunąć PiS od władzy, ale też po co odsunąć i jakiej Polski chcemy - zaznaczyła Dziemianowicz-Bąk.
Posłanka zaapelowała, by opozycja "współpracować w Sejmie, także na ulicach" i zajęła się tym "co tu i teraz".
- A na walkę o palmę pierwszeństwa na opozycji przyjdzie czas - podsumowała.